Ze zdumienia do wiary – religijność dziecka

Mały człowiek jeszcze nie wszystko rozumie, ale bardzo potrafi kochać. Odczuwa bliskość Boga, choć Go nie widzi oczami.

Jezus powiedział: jeśli nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa Bożego. Dlaczego za przykład wiary daje dziecko? Jaka jest wiara dziecka?

Religijność człowieka przechodzi przez różne okresy. Początki kształtowania się postaw wobec Boga przypadają na 2–3 rok życia. Początkowo jest to religijność naśladowcza. Dziecko może nie rozumieć treści modlitw, które słyszy, gestów, które wykonuje, ale chętnie powtarza je za dorosłymi. Mama pewnej dwulatki zabierała ją co tydzień na zajęcia religii, w których uczestniczyła jej starsza siostra. Początek zajęć mała dziewczynka przeżywała w skupieniu. Później jej uwaga się kończyła. To jednak wystarczyło, by po pewnym czasie mogła odwzorować zachowanie pani prowadzącej katechezę. Pewnego dnia gdy mama weszła do pokoju, zobaczyła dwulatkę ze złożonymi rękoma odmawiającą „Ojcze nasz”. Po czym dziewczynka powiedziała: „a teraz dzieci usiądźcie, a ja wam opowiem o Panu Bogu”. Tak właśnie zaczynały się zajęcia jej starszej siostry, na które przychodziła. Trzyletnie dziecko powoli wchodzi w etap zainteresowania Bogiem i religią. Zaczyna zadawać proste, aczkolwiek dla niego ważne pytania dotyczące Boga: Gdzie mieszka Bóg? Co je na śniadanie? Modlitwa w tym wieku jest bardzo prosta, np. „Kocham Cię Boże”.

Pan Bóg to jest Gość

Właściwa religijność dziecięca kształtuje się w wieku 4–7 lat. Okres ten jest definiowany jako religijność magiczna, początkowo fantazyjna, ale w drugiej fazie realistyczna. Rodzice cztero-, pięciolatka mogą zauważyć, że dziecko będzie traktowało Pana Boga jako czarodzieja. Nie powinno nas to dziwić – w końcu poznaje Tego, kto dokonuje rzeczy niesamowitych. Podobnych bohaterów spotyka w baśniach. Ten etap życia religijnego może przypominać postawy ludzi religii pierwotnych. Stąd istnieje szczególna potrzeba wyjaśniania, że Pan Bóg nie wykorzystuje magii, tylko jest Kimś o wyjątkowej mocy. Bożej mocy. W tym okresie wzrasta zainteresowanie światem. Dlatego też warto pomagać dziecku dostrzegać piękno, potęgę i obecność Pana Boga w otaczającej je rzeczywistości Mały siostrzeniec mojej koleżanki w czasie spaceru dopytywał się, skąd się wzięły drzewa, kwiaty, zwierzęta… Ciocia za każdym razem odpowiadała, że zostały stworzone przez Pana Boga. Malec podziwiając rzeczy stworzone, w końcu wyraził swój zachwyt nad Tym, który wszystko uczynił, mówiąc: „Pan Bóg to jest Gość”. Ks. Jan Twardowski mawiał, że następstwem zdumienia jest wiara. Owo zdumienie jest nieodzowną cechą towarzyszącą poznawaniu rzeczywistości przez dzieci. Kto obserwował małe dziecko, które pierwszy raz coś widzi, pierwszy raz dotyka czegoś nowego – musiał dostrzec jego zadziwione, duże oczy. Takie właśnie buzie, z zaciekawionym spojrzeniem i błyskiem w oczach można zobaczyć, gdy opowiada się przedszkolakom o Panu Bogu. Historie o cudach, mannie z nieba i tym, jak Jezus bronił najsłabszych, przebaczał grzechy, uzdrawiał chorych i dawał szansę na nowe życie, wywołują u dziecka zachwyt nad wyjątkowością, dobrocią i mocą Boga. Czasem wyrwie im się westchnienie „Ooo!!!”. Czasem klaszczą w dłonie, oddając w ten sposób swoje uznanie Komuś tak wielkiemu. Chętnie słuchają opowiadań biblijnych, nawet gdy je często powtarzamy. W ten właśnie sposób możemy pomóc im w kształtowaniu prawdziwego obrazu Boga. W przechodzeniu od magii do tego co nazywamy Tajemnicą.

W rozwoju postaw religijnych jest jeszcze jeden etap czasu dziecięctwa. To wiek 7–12 lat zwany autorytarno-moralnym. Wiara dziecka w tej fazie rozwojowej potrzebuje oparcia na autorytecie najbliższych mu osób. Bardzo ważne w tym okresie jest świadectwo wiary rodziców, dziadków, wychowawców. W tym wieku silnie zarysowuje się potrzeba dostosowywania do zasad moralnych. Może pojawiać się poczucie winy z powodu nieprzestrzegania obowiązujących reguł. Jest to też czas budzenia się pierwszych (niewielkich zazwyczaj) wątpliwości w wierze.

Dzieci wzorem

Tak właśnie z psychologiczno-teologicznego punktu widzenia kształtuje się religijność u dzieci. Ktoś mógłby zatem w tym miejscu zapytać: skoro wiara dziecka dopiero się kształtuje, dojrzewa, to dlaczego Jezus stawia nam dzieci za wzór? Rodzice mogliby jeszcze dodać, że przecież mojemu dziecku czasem brakuje skupienia, wierci się w czasie Mszy, mówi, że się nudzi i dopytuje, kiedy stąd pójdziemy. Kiedy na koniec dnia mówię, że się pomodlimy, ono mówi, że jest zmęczone i dziś już nie da rady. A Pan Jezus daje nam dzieci za przykład? „Jest coś takiego w dziecku, co winno się odnaleźć we wszystkich ludziach, jeżeli mają wejść do królestwa niebieskiego. Niebo jest dla tych, którzy są tak prości jak dzieci, tak pełni zawierzenia jak one, tak pełni dobroci i czyści” (Jan Paweł II List do dzieci). Zdaje się, że nie chodzi o pobożne postawy, ale przede wszystkim o proste i ufne spojrzenie na Boga. Albo jeszcze bardziej zmieniające się, dojrzewające spojrzenia na Boga. Na przychodzenie coraz bliżej, a w końcu mocne przylgnięcie do Niego. Od dzieci możemy nauczyć się wiary sercem, nie tylko rozumem. A taka wiara prowadzi nas do zakochania się w Bogu. Mały człowiek jeszcze nie wszystko rozumie, ale bardzo potrafi kochać. Odczuwa bliskość Boga, choć Go nie widzi oczami. Z ufnością przedstawiają swoje doświadczenia i sprawy. Wsłuchując się w rozmowy dzieci z Jezusem, przekonujemy się, że nie ma takiego wydarzenia, o którym nie można by powiedzieć Dobremu Bogu. Dzieci proszą o to, by zagoiło się zdarte kolano, żeby jutro mogło pójść na huśtawkę, żeby tata szybciej wracał z pracy, żeby rodzice mieli pieniążki… Mniejsze dzieci skupione są na sobie i swoich potrzebach – Bóg jawi im się jako Ten, kto potrafi to wszystko zaspokoić, niezbędne co prawda, staje się w tym momencie wyjaśnianie malcowi, że Pan Bóg zaspokaja potrzeby, a nie spełnia wszystkie życzenia, to jednak nie pozostawia wątpliwości fakt, że wie ono, w którą stronę należy się zwrócić. Podobnie rzecz się ma z dziękczynieniem. Dzieci zauważają szczegóły tego, czym zostały obdarowane. Nie tylko widzą to, ale potrafią się szczerze ucieszyć na przykład z kolorowego szkiełka, które może stać się największym skarbem. Gdy w modlitwie zaczynają wymieniać, za co są wdzięczne, lista ta czasem zdaje się nie mieć końca. Są bacznymi obserwatorami i zauważają to, co nam dorosłym umyka. Warto wspomnieć, że słowo „dziękuję” pojawia się w modlitwach trochę starszych dzieci. Młodsze zazwyczaj mówią Bogu o radosnych i przyjemnych przeżyciach. To postawa otwartości i zacieśniania więzi z Nim.

Kiedyś ks. Józef Tischner w Krakowie mówił kazanie dla dzieci. Opowiadał o tym wszystkim, co stworzył Bóg. Kiedy dzieci wymieniły po kolei wszelkie stworzenia, ksiądz zapytał: Które stworzenie udało się Panu Bogu najbardziej? Wówczas do mikrofonu podeszła mała dziewczynka i powiedziała: „To chyba ja”. Ksiądz ją pochwalił, mówiąc: „Bardzo dobrze powiedziałaś! Bo przecież jak człowiek nie wierzy, że się udał Panu Bogu, to jest mu smutno i źle, i nie chce mu się żyć. W oczach Pana Boga każdy z nas jest piękny i ważny, i udany”. Takie prawdy nam dorosłym pomagają odkrywać dzieci. Ich wiara jest prawdziwym ożywieniem dla naszej, czasem rutynowej, postawy wobec Boga.

Hanna Sołtysiak

źródło: przewodnik-katolicki.pl