Jednym z najważniejszych wymiarów odpowiedzialności człowieka za rozwój samego siebie jest chrześcijańska formacja moralna. Integralny rozwój osoby ludzkiej domaga się bowiem jasnej orientacji moralnej w życiu, wyraźnego sprecyzowania celu i sensu egzystencji oraz ustalenia właściwej postawy, w której człowiek odnaleźć może swą rzeczywistą pełnię. Niestety, w dzisiejszym świecie ten aspekt rozwoju człowieka jest wyraźnie lekceważony lub nawet zupełnie pomijany (…).
Jakość życia ludzkiego, zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i społecznym uwarunkowana jest przede wszystkim jakością formacji moralnej. Formacja ta decyduje również o kierunku rozwoju ludzkości, czyli w dużej mierze określa przyszłość rodziny ludzkiej. Trudno się więc dziwić, że kwestie formacyjne stanowią przedmiot zainteresowania specjalistów z wielu dziedzin wiedzy, m.in. pedagogów, psychologów, socjologów i teologów. Nierzadko również różni działacze społeczni, a także politycy, interesują się treścią, kierunkami i formami formacji moralnej człowieka. Jakkolwiek funkcjonuje w tej dziedzinie wiele różnych teorii, problem formacji moralnej pozostaje wciąż kwestią otwartą. Także dlatego, że formacja człowieka w każdym pokoleniu musi niejako aktualizować się na nowo, tzn. być otwartą na nowe inspiracje i praktyczne rozwiązania. Stąd szczególnie w obecnym świecie, „lansującym wzorce wychowawcze opatrywane mianem »neutralnych aksjologicznie« i niosącym niejednokrotnie zamierzoną destrukcję moralną fundamentów życia społecznego i indywidualnego”, istnieje pilna potrzeba ukazania takiego modelu formacji moralnej człowieka, który nie ulegałby łatwej dewaluacji, ale miał moc opierania się dehumanizacyjnym naciskom współczesnej cywilizacji.
Problem pogłębia się przez to, że chrześcijański etos bywa dziś różnorako deprecjonowany, także w rzeczywistości polskiej. Wierzący w Chrystusa często opowiadają się za takimi wyborami moralnymi, które są sprzeczne z Jego nauką. W konsekwencji człowiek w danym momencie może wybrać to, co przyniesie mu największą korzyść materialną lub zaspokoi egoistyczną doraźną potrzebę; a taki wybór – w istocie etycznie destrukcyjny dla tegoż człowieka – może dokonać się nawet kosztem drugiej osoby czy społeczności, w której on żyje. Postawa taka rzutuje również na odniesienie się do Boga oraz, co oczywiste, deformuje całość życia moralnego istoty ludzkiej. Chrześcijanie często deformują i marnują swoje życie przez to, że nie umieją czy też nie chcą przyjąć jasnej, płynącej z Ewangelii, orientacji moralnej. Niewłaściwie akomodują się do „spoganiałego” świata i w praktyce egzystują tak, jakby Boga nie było. Na to niepokojące zjawisko zwrócił uwagę Jana Paweł II w adhortacji apostolskiej Ecclesia in Europa [czytaj]: „Europejska kultura sprawia wrażenie »milczącej apostazji« człowieka sytego, który żyje tak, jakby Bóg nie istniał […]. Do kultury tej należy też coraz bardziej rozpowszechniony agnostycyzm religijny, związany z pogłębiającym się relatywizmem moralnym i prawnym, który jest następstwem zagubienia prawdy o człowieku jako fundamencie niezbywalnych praw każdego”.(…)
Postępujące procesy laicyzacyjne i deprecjonujące chrześcijaństwo skutkują także różnego rodzaju wypaczeniami w wielu współczesnych koncepcjach pedagogiczno-wychowawczych, o których mówi się coraz głośniej, że są „w kryzysie i na rozdrożu”. Wobec zanegowania wiary w moc oddziaływań wychowawczych kształtujących życie moralne człowieka, palącą potrzebą chwili staje się pogłębiona refleksja nad człowiekiem widzianym integralnie, to jest również w transcendentalnym wymiarze jego osobowego bytu; potrzeba refleksji nad rozwojem i formacją moralną istoty ludzkiej.
ks. Marek Kluz