W ten sposób potwierdzona została prawda o niezastąpionej roli miłości w twórczym przeżywaniu cierpienia i śmierci.
Cierpienie i śmierć to istotne wymiary bytowania człowieka. Dlatego nikt, niezależnie od tego w jakim czasie żyje, nie może przejść obok nich obojętnie. Przedstawiciele różnych dyscyplin nauki pragną dopomóc człowiekowi w przyjęciu i przeżywaniu tych dwóch sytuacji egzystencjalnych[1]. W tym celu wciąż doskonali się sprzęt medyczny, modernizuje i udoskonala warunki szpitalne, jak również produkuje coraz bardziej różnorodne środki lecznicze, lecz mają one wpływ zasadniczo na fizyczno-chemiczną strukturę człowieka. Jednak z uwagi na to, że jest on bytem cielesno-duchowym, a w życiu duchowym najbardziej istotna jest potrzeba miłości, ma sens postawienie pytania: Jaka jest rola miłości w przyjęciu i przeżywaniu cierpienia oraz śmierci?
Za jedną z najbardziej istotnych przesłanek, na podstawie której podjęto próbę dania jednej z możliwych odpowiedzi na postawione pytanie, przyjęto przekonanie o naturalnej zdolności i potrzebie miłości. Biorąc ją pod uwagę jako punkt wyjścia, podkreślono też zdolność do przyjęcia i przeżywania cierpienia. Za jedną z konkluzji zgłębiania kwestii wpływu miłości na przeżywanie cierpienia i śmierci uznano pewną współzależność zdolności do przyjęcia i przeżywania tych dwóch stanów. W tym sensie zdolność przyjęcia oraz przeżywania cierpienia na fundamencie miłości i zgoda na nie potraktowana została jako forma przeżywania miłości: „Wydaje się, że kto nie chce w życiu cierpieć, ten nie powinien miłować. Im ktoś bardziej zdolny jest do miłości, tym więcej cierpi”[2]. Przykładem realizacji tak rozumianej miłości jest przede wszystkim Jezus Chrystus, który jest równocześnie źródłem i dawcą zarówno miłości, jak i zdolności do przyjęcia i przeżywania cierpienia: „Chrystus jest Miłością, Miłością Nieskończoną i dlatego cierpiał od Ogrojca aż po Golgotę bezgranicznie, jak żaden człowiek”[3].
(…)
Jakkolwiek na temat cierpienia powiedziano stosunkowo wiele, pozostanie ono w swojej istocie niezgłębioną tajemnicą. Daje się ją częściowo wyjaśnić w połączeniu z tajemnicą miłości, której źródłem jest Bóg. Podjęcie refleksji na ten temat potwierdziło prawdę o tym, że łatwiej doświadczać cierpienia i śmierci w poczuciu, że jest się kochanym. Równocześnie przybliżenie tajemnicy o zbawieniu dzięki przeżyciu „pełni cierpienia” przez Jezusa Chrystusa, podjętego z nieskończonej miłości do każdego człowieka, pozwala uświadomić sobie w perspektywie wieczności sens zjednoczenia swojego cierpienia z cierpieniem Jezusa Chrystusa. W ten sposób potwierdzona została prawda o niezastąpionej roli miłości w twórczym przeżywaniu cierpienia i śmierci.
ks. Jerzy Bernaciak SCJ
Przypisy:
[1] Por. A. Nowak, Do czytelnika, w: Cierpienie i śmierć, red. tenże, Homo Meditans, t. XIII,
Lublin 1992, s. 7.
[2] Por. tamże, s. 16.
[3] Por. tamże.