Pojednanie

jest taka przypowieść o synu, przypowieść o ojcu pojednania
o synu, który poszedł na szlak przygody życia
o ojcu, który czeka na powrót syna
jest taka przypowieść o Bogu i o człowieku
to ta przypowieść o ludziach
w wydaniu ojca i syna
to ta przypowieść o nas bez wątpienia
o pojednaniu i oczekiwaniu
o przebaczaniu, i też spotkaniu
to o nas, to o nas, to o nas …

ks. Piotr Augustyn Faliński

Krzywda doznana od bliskich

Gdy krzywdzi nas ktoś obcy, wtedy jest dla nas oczywiste, że mamy prawo się bronić. Jeśli na przykład, pracodawca nie wypłaca nam pensji albo sąsiad uszkodził nam ogrodzenie, wtedy wiemy, że możemy zwrócić się o pomoc do odpowiednich instytucji, z policją i sądem włącznie. Sprawa się komplikuje, gdy krzywdzicielem jest ktoś z krewnych albo z dobrych znajomych. Jeszcze trudniej jest się bronić przed kimś bliskim wtedy, gdy krzywda nie jest wymierna i gdy jej główną miarą jest nasze cierpienie. Im silniejsza jest więź z krzywdzicielem, tym bardziej boli jego niewłaściwe zachowanie i tym trudniej znieść związane z tym cierpienie, a jednocześnie tym większe przeżywamy rozterki co do tego, czy w ogóle, a jeśli tak, to na ile, kiedy i w jaki sposób powinniśmy się bronić. Jeśli nasze cierpienie nie wynika ze złej woli kogoś z bliskich, a jedynie z tego, że on nas w czymś nie rozumie, wtedy zwykle krzywdzący nas człowiek sam zauważa nasze cierpienie i swój błąd, serdecznie przeprasza i wyciąga wnioski na przyszłość. Jednak co robić wtedy, gdy krzywdziciel to ktoś bliski, kto nie reaguje na nasze słowa ani cierpienia?

Prawo do skutecznej obrony

Chrystus uczy nas mądrej miłości. On sam stanowczo bronił się przed krzywdzicielami: przed tymi, którzy chcieli strącić Go ze skały, przed tymi, którzy przyszli aresztować go w Ogrójcu, przed żołnierzem, który Go uderzył w twarz, przed Annaszem, Kajfaszem, Piłatem. Kto kocha na wzór Jezusa, ten wie, że powinien stanowczo się bronić wobec krzywdziciela. Pobłażanie czy tolerancja wobec kogoś, kto nas krzywdzi, oznacza zgodę na bycie krzywdzonym i wprowadza w błąd krzywdziciela, gdyż może on wierzyć w to, że akceptujemy jego postawę. Kto nie broni się przed krzywdzicielem, ten nie kocha krzywdziciela, gdyż ułatwia mu wyrządzanie kolejnej krzywdy i brnięcie w zło. To właśnie dlatego Kościół przyznaje krzywdzonej osobie prawo do obrony skutecznej, do separacji małżeńskiej włącznie. Natomiast prawo świeckie przyznaje nam jedynie prawo do obrony koniecznej, a to w praktyce oznacza, że krzywdziciel jest bardziej chroniony niż jego ofiara. Dopóki ktoś błądzi, krzywdzi nas i nie wzrusza się naszym cierpieniem, nie pozostaje nam nic innego, jak coraz bardziej stanowcza obrona. Chrześcijanin nie mści się, nie odpowiada złem na zło, ale też nie pozwala sprowadzać siebie do roli biernej i bezradnej ofiary.

Jak przeprosić?

Obrona przestaje być potrzebna dopiero wtedy, gdy krzywdziciel przychodzi do nas, uznaje swój błąd, przeprasza nas i pragnie zamknąć swoją złą przeszłość. W przypowieści o dłużniku (por. Mt 18, 23-35) Jezus precyzyjnie wyjaśnia, do czego zobowiązany jest krzywdziciel, który się nawraca. Otóż powinien on przyjść do nas z własnej inicjatywy (!), okazać ból i żal z powodu zła, które nam wyrządził i cierpienia, które nam zadał. Powinien dokładnie opisać krzywdy, które nam wyrządził, przeprosić oraz wyjaśnić, w jaki sposób będzie te krzywdy wynagradzał. Wszystkie te kroki potrzebne są ofierze, by mogła uwierzyć w przemianę krzywdziciela, ale potrzebne są też krzywdzicielowi, by już nie wracał do popełnionego zła.

Pozorne przeprosiny

Zwykle krzywdziciel nie chce uznać swoich błędów, by uniknąć wysiłku nawrócenia i zadośćuczynienia. Gdy już uzna swoje winy – choćby w wyniku stanowczej obrony, na jaką zdobywa się krzywdzona osoba – to zwykle łatwiej powie o tym sobie i Bogu niż temu, kogo skrzywdził. Nie każdy krzywdziciel ma odwagę wyznać swoją winę wprost i bez próby jej umniejszania. Właśnie dlatego nie każde przeprosiny przynoszą ulgę. Niektóre mogą być pozorne i powodować dodatkowe cierpienie u skrzywdzonej osoby. Dotyczy to przeprosin, które są ogólne albo tak sformułowane, że bardziej są usprawiedliwianiem krzywdziciela niż rzeczywistą prośbą o przebaczenie. Przeprosiny powinny dotyczyć konkretnych sytuacji, słów i gestów. Jeśli mąż przeprasza żonę jednym zdaniem za wszelkie zło, które jej wyrządził w ciągu ostatniego roku (chociażby powtarzał takie ogólnikowe przeprosiny wiele razy), to one nie wystarczą do pojednania. Sformułowanie „przepraszam za wszystko” nie jest dobrym sposobem na odbudowanie radosnych relacji. Jeszcze gorsze jest sformułowanie typu: „przepraszam, jeśli Cię skrzywdziłem”, gdyż wtedy krzywdziciel poddaje w wątpliwość swoje winy. Przeprosiny i zadośćuczynienie powinny być adekwatne do wielkości wyrządzonej krzywdy i zadanego cierpienia

Warunki pojednania

Przebaczyć mogę każdemu, ale pojednać się mogę tylko z tym, kto z bólem i wprost uznał wszystkie swoje błędy oraz przestał mnie krzywdzić. Jezus wyjaśnia, że powinienem nawet wiele razy przebaczyć krzywdzicielowi, pod warunkiem, że stwierdza „Żałuję tego” (Łk 17, 4). Krzywdziciel może prosić o przebaczenie kogoś bliskiego dopiero wtedy, gdy zaczyna kochać, a kto przebacza, ten czyni to nie z obowiązku lecz z miłości. Może być tak, że krzywdziciel nigdy nie przeprosi. W takiej sytuacji krzywdzona osoba powinna przebaczyć w sercu minione krzywdy, których doznała. Jednak o akcie przebaczenia nie powinna informować winowajcy dopóki nie przeprosi on za swoje winy. To, kiedy wybaczam, zależy ode mnie i od mojej miłości. Natomiast to, czy i kiedy mówię krzywdzicielowi o tym, że wybaczyłem, zależy od jego postawy! Jeśli przeprasza mnie jedynie ogólnikowo, albo nie zmienia swego sposobu myślenia i postępowania, to powinienem wstrzymać się z mówieniem o wybaczeniu: dla dobra własnego i dla dobra krzywdziciela, by nie ułatwiać mu oszukiwania samego siebie. Pełne pojednanie możliwe jest tylko z inicjatywy krzywdziciela. Wybaczenie nie oznacza zapomnienia. Jest to szczególnie ważne w sytuacji, w której krzywdziciel nie uznaje swoich win i nadal próbuje krzywdzić. Wtedy krzywdzonej osobie nie pozostaje nic innego, jak bronić się przed krzywdą tu i teraz. Zwykle w takich sytuacjach skuteczna obrona wiąże się z koniecznością zerwania bezpośredniego kontaktu z krzywdzicielem. Wybaczyć to kochać i żyć radośnie, mimo świadomości, że istnieją ludzie, którzy nie kochają lecz krzywdzą.

Bóg pomaga w wybaczeniu!

Bóg pozwolił się przybić do krzyża po to, by już nikt z ludzi nie zadawał cierpienia bliźniemu, lecz byśmy odnosili się do siebie nawzajem z taką miłością, jaką pokochał nas Chrystus. Bóg przyszedł do nas osobiście po to, by Jego radość w nas była i by była pełna (por. J 16, 24). Przeprosiny, wybaczenie i pojednanie przynoszą pełny owoc wtedy, gdy prowadzą do sytuacji, w której krzywdziciel i jego ofiara zaczynają żyć w większej miłości i radości niż przed pojawieniem się krzywdy i cierpienia. Siła oraz odwaga potrzebne krzywdzicielowi do uznania własnych błędów, do przeproszenia skrzywdzonej osoby i do nawrócenia płynie z odzyskanej więzi z Bogiem. Podobnie siła oraz odwaga potrzebne osobie skrzywdzonej po to, by szczerze wybaczyć i nie wracać już do bolesnej przeszłości, płynie z trwania w serdecznej przyjaźni z Bogiem i z wdzięczności za Jego cierpliwe miłosierdzie względem każdego z nas. Właśnie dlatego o przepraszaniu, wybaczaniu i pojednaniu powinniśmy najpierw rozmawiać z Bogiem. To On podpowiada nam najmądrzejsze sposoby pokonywania bolesnej przeszłości, a także najpewniejsze sposoby budowania radosnej teraźniejszości.

Magdalena Korzekwa

/ opoka.org.pl /