Kiedy mówi się o odpuście, dla wielu zaangażowanych katolików to słowo kojarzy się w wielkimi uroczystościami w parafii. Na odpust przybywa więcej ludzi i księży, często ma miejsce procesja eucharystyczna, liturgia jest bardziej uroczysta i podniosła, a przez to również dłuższa. Powszechne skojarzenie może być uzupełniane przez nawiązanie do wystąpienia Marcina Lutra i — ogólnie mówiąc — jakiegoś sporu z papieżem na temat odpustów. Na tych dwóch „faktach” bazuje w powszechnej świadomości chrześcijan wiedza o odpustach.
Odpust parafialny
Jeszcze do niedawna ogłoszenie proboszcza o odpuście parafialnym poruszało całą parafię i mobilizowało wielu ludzi. Specjalnie sprzątano kościół, przygotowywano wszystkie obrazy, sztandary i chorągwie na uroczystą procesję. Nie mogło zabraknąć orkiestry i dziewczynek sypiących kwiaty. Zadaniem proboszcza było zaproszenie okolicznych księży i dobrego kaznodziei odpustowego, który swoją nauką miał poruszyć ludzkie sumienia. Zapowiedź odpustu wzbudzała radość u dzieci, gdyż zbliżała się okazja zrobienia zakupów przy objazdowych straganach, zawsze pełnych świecidełek i rzeczy, których nie można kupić w normalnym sklepie. Cieszyli się dorośli, gdyż odpust stwarzał okazję do zaproszenia najbliższych i zjedzenia uroczystego obiadu. Dziś, zwłaszcza w większych miastach, wiele z tych tradycji zanika i dlatego warto przypomnieć trochę historii i znaczenie odpustów parafialnych.
Odpust parafialny jest świętem patronalnym kościoła parafialnego. W pierwszych wiekach chrześcijanie nie budowali kościołów do sprawowania kultu. Eucharystię sprawowano w prywatnych domach, które nazywano „Domus Ecclesiae”, czyli „Kościoły Domowe”. Od IV wieku, po uzyskaniu wolności zaczęto budować kościoły. Były to przede wszystkim bazyliki i tak zwane „aedicula” (mały budynek, kościółek) lub po grecku „tropaion” (znak zwycięstwa). Te ostatnie wznoszono na grobach lub w miejscach męczeńskiej śmierci chrześcijan. Z czasem małe pomniki i ołtarze stawały się budynkami kościelnymi. Wybór miejsca nie był więc przypadkowy. Budowano kościoły w miejscach, gdzie istniał kult świętych, zwłaszcza męczenników. Dzięki temu kościoły otrzymywały swoich świętych patronów. Troszczono się także, aby w nowym kościele znajdowały się relikwie świętego. Pierwsze kościoły przyjmowały za swoich patronów zwłaszcza Apostołów i świętych męczenników. Potem dedykowano nowe kościoły Najświętszej Maryi Pannie, a w wiekach późniejszych także Jezusowi Chrystusowi, Duchowi Świętemu oraz odwoływano się do przymiotów boskich (np. Opatrzności Bożej, Miłosierdzia Bożego) i wydarzeń zbawczych. Dzień nadania tytułu kościołowi stawał się świętem kościoła i parafii.
Kult relikwii rozwinął się szczególnie w średniowieczu. Budowa nowego kościoła, a zwłaszcza ołtarza wymagała posiadania relikwii jakiegoś świętego. Święty, którego relikwie zdobyto i umieszczono w ołtarzu w sposób naturalny stawał się patronem kościoła. Ponieważ w kościołach budowano zwykle kilka ołtarzy, w których umieszczano relikwie wielu świętych, stąd miały one wielu patronów. Dzień, w którym wspominano w liturgii świętego patrona, stawał się świętem kościoła i parafii z nim związanej. W parafialne święto, oprócz uroczystej Mszy świętej, organizowano procesje, przedstawienia obrazujące życie czczonego świętego, urządzano wspólne zabawy i uczty. W późniejszych wiekach uczestnictwo w święcie patrona kościoła dawało możliwość uzyskania odpustów. Wtedy też święto patronalne kościoła zaczęto nazywać odpustem parafialnym. Możliwość uzyskania odpustów zmieniła charakter parafialnego święta. Podkreślano konieczność pokuty i nawrócenia. Przed uroczystością odpustową organizowano specjalne przygotowania, gdzie ważne miejsce zajmowała spowiedź.
Po Soborze Watykańskim II sprawę parafialnych odpustów regulują zwykle synody poszczególnych diecezji. Zwykle podkreślają one, że święto patronalne kościoła parafialnego należy obchodzić uroczyście, zachowując dotychczasowe zwyczaje parafialne. Należy także dążyć do wyrobienia właściwego zrozumienia odpustu u wiernych. Wymaga to skierowania całej uwagi duszpasterskiej na przeżycie duchowe święta patronalnego parafii. Zachęca się do korzystania z Sakramentu Pokuty, uczestnictwa we Mszy świętej, procesji oraz innych modlitwach dziękczynnych i błagalnych. Główna Eucharystia celebrowana w odpust powinna być ofiarowana za wszystkich parafian. Została zachowana także praktyka udzielania odpustu, związana z uczestnictwem w uroczystościach parafialnych. Dla uzyskania odpustu wymagane są zwykłe warunki, czyli stan łaski uświęcającej, odmówienie modlitwy Ojcze nasz i Wierzę w Boga oraz modlitwy w intencjach Ojca Świętego. Wszystkie inne zwyczaje i praktyki zewnętrzne związane z parafialnym odpustem mają znaczenie drugorzędne. Zwraca się także uwagę, że działalność różnych kramów odpustowych nie może przeszkadzać wiernym w uczestnictwie we Mszy świętej.
Odpust parafialny, czyli święto patronalne kościoła parafialnego jest przede wszystkim świętem wspólnoty wiernych tworzącej daną parafię. To szczególny czas łaski i Bożego miłosierdzia. To dzień, w którym każdy wierzący ma okazję doświadczyć w sposób bardzo konkretny łaski Bożej miłości, wyrażającej się w darze odpustu. W końcu daje okazję poznania świętego patrona parafii i uwielbienia Boga za jego orędownictwo i opiekę. Świętowanie odpustu parafialnego przypomina także o powołaniu do świętości każdego chrześcijanina.
ks. Dariusz Kwiatkowski
✜
Kiedy mówi się o odpuście, dla wielu zaangażowanych katolików to słowo kojarzy się w wielkimi uroczystościami w parafii. Na odpust przybywa więcej ludzi i księży, często ma miejsce procesja eucharystyczna, liturgia jest bardziej uroczysta i podniosła, a przez to również dłuższa. Powszechne skojarzenie może być uzupełniane przez nawiązanie do wystąpienia Marcina Lutra i — ogólnie mówiąc — jakiegoś sporu z papieżem na temat odpustów. Na tych dwóch „faktach” bazuje w powszechnej świadomości chrześcijan wiedza o odpustach.
Tymczasem od jakiegoś czasu nauka o odpustach jest przypominana przez ostatnich papieży w związku z licznymi latami jubileuszowymi obchodzonymi w Kościele, podczas których katolicy mogą korzystać z tego daru łaski. Odpust jest bowiem łaską, z której należy korzystać dla siebie lub dla zmarłych.
Nauka o odpustach, ze względu na swą wielopłaszczyznowość, tkwi w centrum teologii Kościoła i łączy wiele aspektów związanych z różnymi prawdami wiary. Najpierw należy jednak powiedzieć coś oczywistego i może bardzo zaskakującego: odpusty nie są — i nigdy nie były — przestarzałą doktryną zarzuconą po reformacji lub zepchniętą na margines refleksji i nauczania Kościoła. Wystarczy przypomnieć dwa ważne współczesne dokumenty: promulgowany w 1983 roku Kodeks Prawa Kanonicznego oraz ogłoszony w 1992 roku Katechizm Kościoła Katolickiego. Jeden i drugi zawierają wzmianki o odpustach i wskazują tym samym na ich aktualność dla życia chrześcijańskiego (odpowiednio: kanony 992-997 oraz paragrafy 1471-1479). Warto zwrócić jeszcze uwagę na fakt, że oba wymienione dokumenty odwołują się do pisma Pawla VI Indulgentiarum doctrina z 1967 roku. W tym dokumencie zawarta jest bowiem definicja odpustu, na której opiera się całe nauczanie Kościoła.
Początki
W starożytności chrześcijańskiej praktyka pokuty była rozwijana w związku z popełnieniem najcięższych przewinień: morderstwa, cudzołóstwa i bałwochwalstwa. Chrześcijanin dopuszczający się jednego z takich występków musiał dokonać czynów wynagradzających, które trwały długo, czasem nawet do końca życia. Post, skromne ubranie, długie modlitwy były sposobami na powrót do wspólnoty Kościoła i dopuszczenie do udziału w Eucharystii. W takich historycznych okolicznościach pojawiają się najstarsze świadectwa o łaskawym darowaniu kary za popełnione grzechy, które ogłaszali biskupi we wspólnotach chrześcijan. Historia Kościoła określa ten czas dyskusją wokół lapsi — upadłych. Dotkliwe prześladowania ze strony cesarzy doprowadzały do sytuacji, kiedy wytrwanie w wierze było sprawą wielkiej odwagi. Zdarzało się, że chrześcijanie, z obawy o życie swoje lub swoich najbliższych, wypierali się wiary w Boga i w Chrystusa. Stawali się lapsi. Kiedy mijał czas zagrożenia, upadli podejmowali próby powrotu do wspólnoty kościelnej i odzyskiwali go przez pośrednictwo chrześcijan oczekujących w więzieniach na śmierć męczeńską. Wyznawcy lub męczennicy dawali takim upadłym chrześcijanom potwierdzenie wstawiennictwa, tak zwane libelli pacis. Jeśli jednak początkowo liczba lapsi była niewielka, tak w połowie III wieku nastąpił jej znaczący wzrost. Powodem był dekret cesarza Decjusz nakazujący oddanie czci bożkom rzymskim przez wszystkich obywateli imperium. Co można było z nimi zrobić? Pozostawić ich w grzechach i odebrać możliwość zbawienia?
Wielu biskupów tego okresu widziało potrzebę darowania kary ze względu na dzieło samego Chrystusa. Syn Boży przyszedł przecież zbawić grzeszników, a Bóg sam nie pragnie śmierci grzesznika! Bóg pragnie nawrócenia człowieka. Wobec lapsi konieczne było szukanie jakiegoś sposobu powrotu do Kościoła, ale sposobu określonego przez biskupa. Kierując się dobrem człowieka, ten powrót nie musiał być związany z długotrwałą pokutą. Mogła ona być zredukowana, choć formalnie musiała być zachowana. Bez pokuty, czyli wewnętrznej przemiany serca, nie można było mówić o darowaniu kary.
Warto także zaznaczyć, że w starożytności pokuta była aktem publicznym. Dopiero w V wieku przechodzi ona transformację w kierunku pokuty prywatnej, którą uzupełnią księgi pokutne (libri poenitentiales) misjonarzy północno-zachodnich krańców Europy. To w nich zawarte były taryfy pokutne dla grzeszników, które należało wypełnić za popełnione i wyznane grzechy. I jeśli pierwotnie nakładano je bardzo roztropnie i dyskretnie, mając na uwadze dobro grzesznika, tak pod koniec pierwszego tysiąclecia księgi pokutne wykorzystywane był bardzo mechanicznie i z bezduszną rutyną. Pokuta, zamiast zmieniać człowieka, stała się zwykłą formalnością, często uzupełnianą przez inne, niezakazane rzeczy (na przykład niejedzenie mięsa przez miesiąc było zastępowane jedzeniem większej ilości ryb).
Zarzucenie ksiąg pokutnych zbiega się w czasie z praktyką specjalnych przywilejów, na mocy których wszyscy wierni uzyskiwali odpuszczenie grzechów. Ten dar duchowy dostępny był na mocy przywileju bez interwencji kapłana w każdym wypadku. Każdy kto uczestniczył na przykład w poświęceniu kościoła, mógł taki dar uzyskać, choć nigdy nie był traktowany na równi z pokutą indywidualną.
Historyczne początki praktyki odpustów są związane z uznaniem przez człowieka własnej słabości i grzechu oraz koniecznością i chęcią podjęcia odpowiednich środków dla naprawienia zła.
Określenie
Wspomniane wyżej motu proprio Pawła VI podaje następującą definicję odpustu: „Odpust jest to darowanie przed Bogiem kary doczesnej za grzechy, zgładzone już co do winy. Dostępuje go chrześcijanin odpowiednio usposobiony i pod pewnymi, określonymi warunkami, za pośrednictwem Kościoła, który jako szafarz owoców odkupienia rozdaje i prawomocnie przydziela zadośćuczynienie ze skarbca zasług Chrystusa i świętych” (Indulgentiarum doctrina, normy 1-3). Słowa tej definicji wymagają sprecyzowania i wyjaśnienia.
Darowanie
Od czasów św. Anzelma przyjęło się nazywać grzech przestępstwem na wzór zbrodni popełnianej w świecie stosunków międzyludzkich (co doskonale pasowało do układów społeczeństwa feudalnego). Każde złamanie prawa uważane było za zbrodnię i podlegało określonej karze. W stosunku do Boga grzech-przestępstwo może być albo śmiertelny, albo powszedni i zaciąga odpowiednią karę: albo wiecznego odrzucenia (potępienie), albo karę doczesnego odrzucenia. Słowo doczesny stoi tu w opozycji do wieczny i określa to, co czasowe: jest to kara do pewnego czasu, trwająca określony czas. Odpust nie może zatem być środkiem dla tych, którzy są potępieni, bowiem stan ostateczny (piekło) jest niezmienny. Mogą z niego korzystać tylko i wyłącznie ci, którzy mają jeszcze możliwości naprawy wyrządzonego zła. Darowanie kary uzyskują ci, którzy żyją i mogą się nawrócić, lub ci, których oczyszczenie dokonuje się w czyśćcu, gdyż umarli nie odrzuciwszy zupełnie Boga.
Zgładzone co do winy
Wymierzenie kary w przypadku zbrodni w stosunkach społecznych jest możliwe tylko wówczas, gdy udowodni się winę. Jeśli grzech jest przestępstwem wobec Boga, to musi pociągać za sobą odpowiedni skutek: całkowite lub częściowe odłączenie od Boga i zamknięcie się w sobie samym (określane jako wina grzechowa) oraz zburzenie ładu wewnętrznego i zwiększenie skłonności do grzechów. Skutki grzechu ustępują w sakramencie pokuty, który przez tradycję kościelną był porównywany do procesu karnego. Grzesznik był oskarżonym i prokuratorem, gdyż sam relacjonował swoje zbrodnie, a jednocześnie mógł zawsze liczyć na wyrok uniewinniający. Zatem odpust można uzyskać za kary należne za grzechy, które uprzednio zostały wyznane i odpuszczone w ważnym sakramencie pokuty. Odpuszczenie winy wymaga od strony grzesznika nawrócenia, bo ono zawsze wyraża się w spowiedzi i żalu za grzechy, oraz zadośćuczynienia za popełnione zło.
Za pośrednictwem Kościoła
Nie chodzi tu o miejsce, tylko o wspólnotę. Dla wielu rzeczywistość Kościoła, jako Mistycznego Ciała Chrytusa, sprowadza się tylko do tego, co widzialane. Kościół istnieje w tym świecie, naszym świecie, tym doświadczalnym. Nie dostrzega się żadnego związku z wyznawaną w Credo formułą: wierzę w świętych obcowanie, która wyraża wspólnotę Kościoła w stanie chwały eschatologicznej. Kościół w swej istocie jako wspólnota ludzi między sobą i z Bogiem trwa już teraz w trzech różnych stanach: pielgrzymującym tu na ziemi, oczyszczającym się w czyśćcu i chwalebnym w niebie. Nie są to trzy różne Kościoły, tylko trzy różne stany tego samego Kościoła, który jest wyłącznie jeden. Dlatego to pośrednictwo jest tak ważne: wszystko co człowiek robi w Kościele na ziemi, dotyka także tych, którzy są w czyśćcu, lub cieszą się chwałą nieba.
Szafarz owoców odkupienia
Jednym z najczęściej stawianych pytań jest kwestia prawa Kościoła do odpustów. Dlaczego Kościół, i tylko on, może ich udzielać i ewentualnie w jakiej formie? Tu znów historia może okazać się wielką pomocą. Jest faktem, że późne średniowiecze zna liczne nadużycia w uzyskiwaniu odpustów. Praktyka codzienna pokazywała, że uzyskanie odpustu nie wiązało się ze zmianą życia, tylko złożeniem ofiary na jakiś zbożny cel. Tego typu nadużyciom przeciwstawił się Luter w swym wystąpieniu, a Kościół rzeczywiście zweryfikował praktykę udzielania odpustu. Dziś odpust jest przede wszystkim związany ze zmianą stylu życia i wyzbyciem się przywiązania do grzechu. Ofiara, jeśli taka jest konieczna, ma wymiar duchowy, a nie materialny. Prawo Kościoła do udzielania odpustu wynika bowiem z władzy kluczy, by przywołać tu pojęcie teologiczne. Jezus, zwracając się do Piotra w okolicach Cezarei Filipowej, powiedział: „Tobie dam klucze królestwa niebieskiego: cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (Mt, 16,19; por Mt 18,18 i par.). Władza Chrystusa przekazana została temu, który jest widzialną głową Kościoła — Piotrowi i jego następcom, aby służyć całej wspólnocie Kościoła.
Ze skarbca zasług
W tak pojętym Kościele istnieje nieustanna wymiana darów duchowych, które zawsze są większe niż zło i grzech. Dary te pochodzą przede wszystkim od Chrystusa, którego męka ma wartość największą i nieskończoną. Do nich zaliczają się też zasługi Maryi, Matki Zbawiciela, wszystkich świętych oraz nas samych, kiedy czynimy dobro. Bez wątpienia owo dobro duchowe kształtowane jest przez wielu innych ludzi, których nie znamy, a którzy poprzez własną świętość przyczyniali się do budowania Królestwa Bożego. Ich cierpienia, wyrzeczenia, często także śmierć męczeńska nie były bezsensowne i nie zniknęły bezowocnie. Autor Księgi Apokalipsy wyraża to w stwierdzeniu, iż „ze świętymi idą wraz ich czyny” (Ap 14,13). Wszelkie dobro uzyskane przez uczniów Chrystusa trwa w Kościele i jest podstawą do uzyskania odpustu, w którym chodzi o wejście w komunię ze świętymi.
Czym jest odpust?
Odpust jest formą modlitwy indywidualnej i wstawienniczej za siebie lub za kogoś zmarłego. Nie można uzyskać odpustu dla żyjących, bowiem każdy jest odpowiedzialny za siebie i aż do śmierci ma możliwość wybrania lub odrzucenia Boga. Poza tym ta odpowiedzialność wymaga powrotu do Boga, nawrócenia, którego wyraźnym znakiem jest sakrament pokuty. Tylko ten, kto zrywa z grzechem, może prosić Boga o darowanie kar za nie! Tak rozpatrywany odpust jest dla człowieka wielkim darem ze strony Boga. Już dziś można bowiem wchodzić w wielką komunię świętych, których wstawiennictwo — każdy modli się za każdego — pomaga nam w rozwijaniu własnej świętości i zadośćuczynieniu za popełnione zło. To zadośćuczynienie jest znakiem zerwania z grzechem, odwrócenia się od niego i włączenia się w mękę samego Chrystusa, zgodnie ze słowami św. Pawła: „w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1,24).
Warunki
Odpustu dostąpić może każdy człowiek ochrzczony, będący w stanie łaski uświęcającej, czyli po spowiedzi sakramentalnej i niepodlegający aktualnie żadnej karze kościelnej. Taki człowiek powinien wzbudzić intencję uzyskania odpustu oraz wypełnić określone prawem warunki: pomodlić się w intencjach Ojca Świętego, odmówić modlitwę (czasem dowolną, a czasem z góry określoną, na przykład Ojcze nasz i Wierzę w Boga). Często także konieczna jest obecność w określonym miejscu, na przykład w kościele lub na cmentarzu, uczestniczenie w określonym nabożeństwie, na przykład w gorzkich żalach, lub odmówienie określonej modlitwy, na przykład koronki do Bożego Miłosierdzia.
Lista czynności i okoliczności uzyskania odpustu jest długa, gdyż Kościołowi zależy na tym, aby wierni mieli do nich dostęp. Warto tę listę poznać, choćby przez internetową wyszukiwarkę, i korzystać z daru, jaki Pan Jezus zostawił swoim uczniom. Każdy troszczy się o swoje zbawienie, ale z bojaźnią i drżeniem może zabiegać także o zbawienie tych, których kocha.
ks. Tomasz Nawracała
/ opoka.org.pl /