Dla każdego wierzącego człowieka modlitwa jest wciąż zadaniem, z którym trzeba się borykać każdego dnia od nowa. Czasem posługujemy się w niej słowami — własnymi, bądź ułożonymi przez kogoś. Niekiedy znów wystarczy ufne trwanie przed Bogiem. Trzeba uważać, by nie było ono tylko lenistwem i marnowaniem czasu. Modlitwa, której Bóg nie wysłucha od razu i to według naszej myśli, bywa nieraz powodem osłabienia wiary, a nawet odejścia od Chrystus i Kościoła. Nie wysilajmy się na jakieś nadzwyczajne formy! Mamy się modlić tak, jak potrafimy, a nie tak, jak nie potrafimy. Jeśli można tak powiedzieć, planem modlitwy niech będzie Modlitwa Pańska, przekazana przez Jezusa. Zwróćmy przy tym uwagę, że tylko jedna prośba została przez Jezusa rozwinięta i skomentowana. Chodzi o przebaczanie. A więc tę sprawę Jezus uważa za szczególnie ważną. A jak ja praktykuję przebaczenie, przyjmowanie przebaczenia i przepraszanie w moim życiu osobistym?
o. Leon Knabit OSB
● Modlitwa Pańska
Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się imię Twoje. Przyjdź królestwo Twoje. Bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj. I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode Złego. Amen.
„Bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi”
Chrześcijańska modlitwa jest nieodłączna od naszej wiary w Boga, Ojca i Syna, i Ducha Świętego, od naszej wiary w Jego miłość i Jego zbawczą moc, która działa w świecie. Dlatego modlitwa ma wartość przede wszystkim dla nas: Panie, „przymnóż nam wiary!” (Łk 17,6). Celem jej jest nasze nawrócenie, to znaczy – jak już tłumaczył św. Cyprian – wewnętrzna i zewnętrzna dyspozycyjność, wola otwarcia się na przemieniające działanie Łaski. „Mówiąc: «Święć się imię Twoje»… prosimy uporczywie o to, abyśmy wytrwali w tym, czym zaczęliśmy być, ponieważ zostaliśmy uświęceni przez chrzest… «Przyjdź Królestwo Twoje »… prosimy, aby Królestwo Boże spełniło się w nas w tym znaczeniu, w jakim błagamy, aby Jego imię było uświęcone w nas… Dodajemy potem: «Bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi», abyśmy mogli czynić to, czego Bóg chce… Wola Boża jest tym, co Chrystus czynił i czego nauczał” (św. Cyprian, De oratione dominica).
Prawda modlitwy zawiera w sobie prawdę życia. Modlitwa jest zarazem przyczyną i skutkiem sposobu życia w świetle Ewangelii. W tym znaczeniu modlitwa rodziców, jako modlitwa wspólnoty chrześcijańskiej, staje się dla dzieci wtajemniczeniem w poszukiwanie Boga i słuchanie Jego wezwań. Świadectwo życia odnajduje wówczas całą swą wartość. Zakłada ono, że dzieci uczą się w rodzinie, jako prawidłowej konsekwencji modlitwy, patrzenia na świat w sposób chrześcijański, zgodnie z Ewangelią! Ono zakłada również, że dzieci nauczą się w rodzinie, w sposób konkretny, iż w życiu istnieją troski bardziej podstawowe od pieniędzy, wakacji i rozrywki! Wtedy wychowanie dawane dzieciom będzie mogło otworzyć je na dynamizm misyjny jako na uzupełniający wymiar chrześcijańskiego życia, ponieważ rodzice oraz inni wychowawcy będą sami przeniknięci duchem misyjnym, nieodłącznym od sensu Kościoła. Własnym przykładem, bardziej niż słowami, nauczą oni swoje dzieci wspaniałomyślności w stosunku do słabszych, dzielenia się wiarą i dobrami materialnymi z dziećmi i młodzieżą, którzy nie znają jeszcze Chrystusa bądź są pierwszymi ofiarami biedy i ignorancji. Wtedy to rodzice chrześcijańscy zdolni będą zaakceptować rozwijające się powołanie kapłańskie lub misjonarskie jako jeden z najpiękniejszych dowodów autentyczności wychowania chrześcijańskiego, które dali swoim dzieciom i będą modlić się o to, aby Bóg powołał jedno spośród ich dzieci.
„Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”
W naszych czasach bardzo silne jest przekonanie, że wszyscy mają prawo do „chleba powszedniego”, to znaczy do tego, co jest niezbędne do życia. Równie mocno odczuwana jest potrzeba ustanowienia należytej równości praw oraz okazywania sobie wzajemnej solidarności, która zjednoczy rodzaj ludzki. Mimo to wielu ludzi nadal żyje w sposób uwłaczający godności osoby. Wystarczy pomyśleć o obszarach nędzy i analfabetyzmu istniejących na niektórych kontynentach, o niedostatku mieszkań, braku opieki lekarskiej i miejsc pracy, o ucisku politycznym i o wojnach, które nękają ludność rozległych regionów ziemi.
Jakie jest zadanie chrześcijan w obliczu tych dramatycznych sytuacji? Jaki jest związek między wiarą w Boga żywego i prawdziwego a rozwiązaniem problemów nękających ludzkość? Jak napisałem w Redemptoris missio, „na rozwój danego narodu nie wpływa w pierwszym rzędzie ani pieniądz, ani pomoc materialna, ani też struktury techniczne, ale formowanie sumień, dojrzewanie mentalności i obyczajów. Protagonistą rozwoju jest człowiek, a nie pieniądz czy technika. Kościół wychowuje sumienia, objawiając narodom tego Boga, którego szukają, ale nie znają, wielkość człowieka stworzonego na obraz Boga i przez Niego umiłowanego, równość wszystkich ludzi jako dzieci Bożych” (Redemptoris missio, 58).
Głosząc, że ludzie są dziećmi jednego Ojca, a zatem braćmi, Kościół wnosi wkład w budowę świata opartego na prawdziwym braterstwie. Wspólnota chrześcijańska jest powołana, aby wspomagać dążenie do postępu i pokoju działalnością na rzecz postępu cywilizacyjnego człowieka, pracą instytucji kształtujących i wychowujących młodzież, nieustannym piętnowaniem wszelkich form ucisku i niesprawiedliwości. Właściwym dziełem Kościoła jest jednak głoszenie Ewangelii, chrześcijańska formacja osób, rodzin i wspólnot. Kościół bowiem w pełni zdaje sobie sprawę, że jego misją „nie jest działanie bezpośrednio na płaszczyźnie ekonomicznej, technicznej czy politycznej albo dawanie materialnego wkładu w rozwój, ale polega [ona] zasadniczo na tym, by ukazywać narodom nie, jak „więcej mieć”, ale jak „bardziej być”, rozbudzając Ewangelią sumienia. Prawdziwy rozwój ludzki musi zapuszczać korzenie w coraz głębszej ewangelizacji” (Redemptoris missio, 58).
Jan Paweł II
ciąg dalszy nastąpi
/ opoka.org.pl /