Czy dobrze się modlę? Jak właściwie odpowiedzieć na powyższe pytanie, które przecież zadaje sobie chyba każdy wierzący człowiek? Dla każdego, kto pragnie w modlitwie pogłębiać swą przyjaźń z Bogiem, uniknąć pomylenia dobrych uczuć z modlitwą, stale wzrastać duchowo i osiągnąć właściwy cel modlitwy – miłość Boga i bliźniego, rozważania mogą być wyjątkowo cennmi i niezastąpionymi wskazówkami, że to Bóg pragnie wkroczyć w moje życie.
● Czym jest modlitwa?
Sama modlitwa jest ulotna, zdumiewająca i nie da się jej w pełni wyjaśnić. Mimo to metody i style modlitwy są konkretne, praktyczne, dające się zdefiniować, zrozumiałe i widoczne.
„Modlitwa” oznacza wiele różnych rzeczy dla wielu ludzi. Struktura modlitwy jest osobista (w samotności) albo wspólnotowa (razem z innymi). Postawa w obydwu, może być „formalna” (oparta na ułożonej formie i słownictwie) albo „nieformalna” (stworzona, by zaspokoić czyjś indywidualny styl). W książce tej słowa „modlitwa” używamy na określenie modlitwy osobistej zarówno formalnej, jak i nieformalnej, chyba że zaznaczono inaczej.
W modlitwie chrześcijańskiej „modlimy się” za każdym razem, kiedy świadomie postanawiamy zwrócić się do Boga. Zatem na modlitwę składa się szeroki asortyment jej trybów, w tym: używanie słów, by rozmawiać z Bogiem, nieużywanie słów z zamiarem słuchania w ciszy i delektowania się Bożą obecnością, staranie się, by nie mieć żadnych myśli ani koncepcji, przekazywanie miłości i przyjmowanie jej, wyobrażanie sobie i wizualizowanie oraz poszukiwanie natchnienia poprzez rozeznawanie wyborów i decyzji. W ramach tych trybów istnieją liczne, ludzkie przejawy komunikowania się z Bogiem: modlitwa wstawiennicza, uwielbienie, skrucha, dziękczynienie, opłakiwanie, modlitwa prośby, świętowanie, zmaganie się itd.
Treść modlitwy zawiera się w różnych metodach: recytowanie Psalmów samemu albo z innymi, rozważanie fragmentu Pisma Świętego czy innych świętych tekstów, powtarzanie słowa albo frazy w medytacyjnym skupieniu, odmawianie różańca, prowadzenie rozmowy z Bogiem, spacer z medytowaniem, cieszenie się pięknem i cudownością przyrody, korzystanie ze spisanych modlitw innych osób, prowadzenie dziennika własnych refleksji i modlitw, samotność i kontemplacja, przyłączenie się do innych w liturgii Eucharystii albo uczestniczenie w innych celebracjach sakramentalnych, czytanie książek zorientowanych duchowo, które pomagają czerpać inspirację do komunii z Bogiem oraz, co jakiś czas, robienie tego, co moja przyjaciółka Judy Cauley określa mianem „modlitwy awaryjnej”, która składa się z jednego tylko, głośno wypowiedzianego słowa: „POMOCY!”. Wszystkie te sposoby, a także nieoczekiwane chwile pośród życia, kiedy czujemy jedność z Wielką Tajemnicą, stanowią część tego, co nazywamy „modlitwą”.
Nie zawsze odbywa się ona w zamkniętym czy wcześniej wyznaczonym miejscu refleksji. Nigdy nie wiemy, kiedy nastąpi wewnętrzny zwrot ku Temu, który zamieszkuje w nas i pośród nas. Wyjście na spacer czy przebieżkę, zatrzymanie się w nocy, by pobłogosławić śpiące dzieci, przejechanie obok osoby bezdomnej, podniesienie wzroku na jasną gwiazdę na niebie, otrzymanie wiadomości od ukochanego przyjaciela, zwrócenie się ku współmałżonkowi w niosącej przyjemność miłości, przeczytanie historii w gazecie, usłyszenie bólu udręki kolegi, czekanie w kolejce do odprawy – w dowolnym czasie i w dowolnym miejscu możemy zostać zaskoczeni i pociągnięci do zjednoczenia przez nieoczekiwanie poczucie bliskości Boga.
W tej książce mówimy konsekwentnie o immanentnym Bogu, który jest niedaleko nas, który mieszka w nas i pośród nas, o Tym, w którym żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (Dz 17, 28). Pojęcie immanencji jest bardzo istotne dla modlitwy, ponieważ umacnia ufność w Bożą obecność zamieszkującą w nas. Sławny teolog, Karl Rahner pisze:
Kiedy mówię, że każdy może spotkać Boga tu i teraz, w swoim życiu, tak samo jak ja spotkałem Go w moim, to naprawdę mam na myśli Boga, który jest poza wszelkim zrozumieniem, tajemnicę nie do wypowiedzenia, ciemność będącą światłem tylko dla tych, którzy pozwalają jej się bezwarunkowo pochłonąć, Boga wykraczającego poza wszelkie imiona. Jest to jednak ten sam Bóg, nie inny, którego doświadczałem jako zstępującego do nas, będącego blisko nas, w którego niepojętym ogniu nie spalamy się, lecz po raz pierwszy naprawdę zaczynamy być i mamy życie wieczne.
Kiedy zaczynamy się modlić, Bóg nadal pozostaje nieogarniony i poza naszą kontrolą, ale jednocześnie okazuje się osiągalny i dający się dotknąć. Nie zaprzecza to transcendencji czy „inności” Jego istoty. Z pewnością Bóg jest daleko większy od każdej osoby ludzkiej. Gdy jednak wchodzimy w modlitwę indywidualną, wierzę, że robimy to w obecności Boga, który przychodzi do nas w nieco tajemniczej atmosferze duchowej przyjaźni.
Podczas pisania tej książki, spoglądałam wstecz na lata moich kontaktów z Bogiem i wybierałam to, co pomagało mi wiernie podtrzymywać praktykę modlitwy. Nie mam zamiaru odwodzić kogokolwiek od konkretnej metody modlenia się. Moim celem jest raczej, by książka ta dopingowała każdego czytelnika w rozwoju jego osobistej więzi z Bogiem, aby pomagała każdemu modlić się w taki sposób, który wydaje mu się najbardziej odpowiedni. Niezależnie od tego, jak wiele wiesz o Bogu i jakkolwiek postanawiasz się modlić, mam nadzieję, że kolejne rozdziały pobudzą cię do pielęgnowania twego życia duchowego każdego dnia i coraz wyższego cenienia swojego życia ze Świętym. Obyś został poprowadzony ku stawaniu się błogosławieństwem miłosierdzia w świecie wołającym o pełną miłości dobroć i odważną sprawiedliwość.
Miejmy ufność, iż nasza wierność modlitwie będzie podtrzymywała bliską więź z Bogiem i dogłębnie przemieniała nasze życie.
s. Joyce Rupp OSM
*** Rozważanie pochodzi z książki: Modlitwa osobista.
/ deon.pl /