Na Kościół nie zawsze patrzymy w sposób właściwy, widząc w nim często organizację na sposób świecki, będącą jak gdyby poza nami, a tu przecież chodzi zawsze o pełną identyfikację z Kościołem i Chrystusem, który jest Głową Kościoła. Nie dziwmy się, że ojcowie Synodu Biskupów z 1985 roku pisząc w Relacji Końcowej o naszym drugim świecie – w przeciwieństwie do pierwszego – kapitalistycznego świata i trzeciego – będącego jeszcze w rozwoju – stwierdzają, że w tym naszym świecie Kościół jest przyjmowany na ogół pozytywnie, ale nie wszyscy identyfikują się z Kościołem i jego pierwszoplanowym posłanictwem[1]. Jest to uwaga dość cierpka, ale prawdziwa. I ważna dla nas, bo kto nie identyfikuje się z Kościołem, ten też nie może w sposób skuteczny i pełny przyjmować Eucharystii, która – jak powiedzieliśmy – należy do konstytutywnych elementów Kościoła. Nie ma Kościoła bez Eucharystii i nie ma Eucharystii bez Kościoła.
I. KOŚCIÓŁ W WIZJI JANA PAWŁA II
Wiemy, że trudno jest podać definicję Kościoła. Sobór Watykański II w Konstytucji o Kościele przedstawia go najpierw w rozmaitych obrazach, a potem mówi o Ludzie Bożym, o hierarchii Kościoła, o świeckich, zakonach, ukazując też, jak ten Lud Boży zdąża do swego celu razem z Maryją, Matką Jezusa Chrystusa i Matką Kościoła. Trudno więc dać jednoznaczną definicję. W dniu 30 października 1987 roku na zakończenie Synodu Biskupów, Jan Paweł II wygłosił homilię która wtedy zrobiła na wszystkich bardzo duże wrażenie[2]. Jej treść jest właściwie dalszym ciągiem przemyśleń Pawła VI z encykliki Ecclesiam suam, dalszym ciągiem wywodów Konstytucji soborowej o Kościele a także dalszym ciągiem rozważań i przemyśleń Jana Pawła II o Kościele. Pozwolę sobie więc jego wizję przedstawić. Czynię to w sposób szerszy, wyjaśniający. Otóż papież widzi Kościół w trojakich ramach: jako Tajemnicę (Ecclesia-Mysterium), jako komunię (Ecclesia-Communio) i jako posłannictwo (Ecclesia-Missio).
Kościół jako Tajemnica
Kościół jest Misterium Boga Ojca przez Jezusa Chrystusa w Duchu Świętym, jest niejako znakiem-sakramentem zjednoczenia z Bogiem. Dostęp do tej Tajemnicy został nam wysłużony przez Jezusa Chrystusa na krzyżu, faktyczny zaś dostęp umożliwia nam Duch Święty. Staje się to dla nas możliwe dzięki sakramentowi chrztu świętego, bo przez chrzest zostaliśmy włączeni w Trójcę Świętą. Warto tu przypomnieć, co na ten temat mówią wskazania duszpasterskie do księgi Obrzędów Chrztu Świętego: „Wierni przez chrzest poświęceni są na własność Trójcy Przenajświętszej i wchodzą we wspólnotę z Ojcem i Synem, i Duchem Świętym, a jest to wspólnota miłości, wspólnota z Bogiem przez Chrystusa w Duchu Świętym”[3]. Z udziału w tej wspólnocie wypływa obowiązek dążenia do świętości. Powołanie do świętości, jak stwierdza wspomniana już Relacja Końcowa, jest zaproszeniem do coraz głębszego uczestnictwa w życiu Boga w Trójcy Świętej Jedynego, co oznacza i przewyższa spełnienie wszystkich pragnień człowieka, ale jest równocześnie zaproszeniem do wewnętrznej przemiany serca[4], czyli do świętości.
Bez świadomości, że ochrzczony został poświęcony na własność Trójcy Przenajświętszej i że wszedł – zwłaszcza przez dotknięcie rozpalonym Bożym ogniem, który pozostawił niezniszczalny znak sakramentalny – do wspólnoty z trzema Osobami Bożymi, nie będzie dążenia do świętości i do wewnętrznej przemiany serca, nie będzie też odnowy ani zrozumienia Kościoła, nie będzie też świadomości laikatu. Kościół nie zakorzeni się głębiej w duszach wiernych.
Tajemnica Kościoła tkwi jeszcze w czymś innym: w człowieczeństwie Jezusa Chrystusa. I dlatego tak jak Jezus Chrystus, Bóg – Człowiek, tak też i Kościół, Jego Mistyczne Ciało będzie się składało z pierwiastków Bożego i ludzkiego. Kościół to przedłużenie Wcielenia Boskiej Osoby Słowa. Jako „Tajemnica Tajemnic”, złożona z tego co Boże i co ludzkie, upodobnia się on na zasadzie bliskiej analogii do Tajemnicy Słowa Wcielonego (KK 8). I dlatego Kościół jest nie tylko duchową wspólnotą ale jest również instytucją i jako instytucja – jest tak samo tajemnicą.
Chrystus nie mógłby być obecny w społeczności, jaką jest Kościół, gdyby brakowało w niej ludzkiego ładu, stworzonego przez Ducha Świętego. Sławny teolog szwajcarski Hans Urs von Balthasar[5] mówiąc o tym, że nie może być Chrystusa bez Kościoła, powiada że Kościół jest i musi być: i wspólnotą i instytucją.
„Nie może być – twierdzi Balthasar – prawdziwej świętości w Kościele, w którym nie byłoby pełnego oddania się Chrystusa w swym Bóstwie i Człowieczeństwie, w sakramentach i w hierarchii”. Balthasar mówi tu o tzw. Kościele obiektywnym czyli instytucji, bez której niemożliwa jest świętość. Prawdziwa świętość jest tylko w Kościele, w którym istnieje pełne oddanie się Chrystusa również w hierarchii Kościoła. Balthasar mówi o Kościele obiektywnym, w którym zawiera się instytucja; Kościół – jak gdyby-subiektywny widzi we wspólnocie miłości. Jest to możliwe dlatego, że Kościół posiada w sobie Ducha Świętego, który też jest obiektywnym i subiektywnym. Duch Święty jest subiektywnym będąc miłością Ojca i Syna, ale jest On również obiektywnym, jako Ktoś, jako Trzecia Osoba Boża. I ten właśnie obiektywny Duch Święty jest instytucją Kościoła; tak to widzi i przedstawia von Balthasar.
Jak dalece instytucja z hierarchią jest związana z Duchem Świętym, widzimy to w Dziejach Apostolskich, które mówią o hierarchii ustanowionej przez Ducha Świętego (Dz 20,28), tej hierarchii, która złączona z Piotrem mogła wyrzec, napisać i utrwalić słowa: Visum est Spiritui Sancto et nobis – „Postanowiliśmy bowiem Duch Święty i my” (Dz l5,28). Hierarchia ta bierze w szczególny sposób udział w nauczycielskiej, kapłańskiej i pasterskiej funkcji Chrystusa. I to jest też tajemnicą, jak tajemnicą jest udział wszystkich ochrzczonych w tych funkcjach.
Kościół jako komunia – wspólnota
U podstaw tej komunii leży nie tylko zjednoczenie z Bogiem przez Jezusa Chrystusa w Duchu Świętym, ale również zjednoczenie wiernych między sobą (por. KK 1). W zrozumieniu Kościoła jako komunii leży coś więcej niż sama wspólnota, bo chodzi o takie zjednoczenie wszystkich, które łączy się Trójcą Przenajświętszą. Wyłączenie się z tej komunii -wspólnoty jest niemożliwe bez szczególnego grzechu bezbożności, powodującego w każdym wypadku „excommunię” – excommunicatio. W cytowanych wskazaniach duszpasterskich do Obrzędów Sakramentu Chrztu Świętego czytamy, że „chrzest jest sakramentem, przez który ludzie wchodzą do wspólnoty Kościoła, tworząc razem budowlę na mieszkanie Boga w Duchu Świętym”[6], a cechami charakterystycznymi tej komunii jest Duch Święty i miłość. Wejście do komunii Kościoła jest jednorazowe, ale żeby w niej pozostać, trzeba ją „budować”.
Komunię tę budujemy przez Słowo Boże, czytane i realizowane w życiu, przez każdy sakrament, który powoduje jedność i spoistość tej budowli, zwłaszcza zaś przez Eucharystię, która jest źródłem i szczytem życia chrześcijańskiego (por. KK 6,11). Budujemy ją przez życie i trwanie w miejscach o charakterze geograficznym, a więc w diecezji i parafii, na terenie których istnieją i działają rozmaite grupy religijne i ruchy, których członkowie dążą do doskonałości własnej oraz do uświęcenia innych, najbliższych i znajomych. Wspólnotę tę budują dalej święte czasy, do których należy niedziela i święta chrześcijańskie oraz poszczególne okresy roku liturgicznego.
Kościół – komunię budują w końcu cnoty, zwłaszcza wiara, nadzieja i miłość. Wymieniane one są na równi z sakramentami jako konstytutywne elementy Kościoła (KK 11). Cnoty te należą do tzw. charyzmatów większych, z których największa jest miłość. O te charyzmaty – woła św. Paweł – trzeba nam się ubiegać (1Kor 12,31).
Kościół jako posłannictwo
Kościół bez posłannictwa i bez jego wypełnienia, nie byłby prawdziwym i pełnym Kościołem. Jest on z samej natury misyjny (DM 2). Zadaniem biskupów, kapłanów, diakonów, członków zakonów, świeckich jest głoszenie i dawanie świadectwa o dobrej i radosnej wieści, o wybraniu każdego ochrzczonego, o miłosierdziu i miłości Boga. Tę wieść trzeba przekazać innym. Jest to obowiązkiem wszystkich, chociaż inna będzie rola biskupów i kapłanów, inna świeckich. Jest to więc szczególna misja Kościoła, którą jego członkowie realizują w sposób różnorodny. Akcent jednak kładziemy na działalność świeckich katolików, których zadaniem jest „szukać Królestwa Bożego, zajmując się sprawami świeckimi i kierując nimi po myśli Bożej. Żyją oni bowiem w świecie, to znaczy pośród wszystkich razem i poszczególnych spraw i obowiązków świata, i w zwyczajnych warunkach życia rodzinnego i społecznego, z których niejako utkana jest ich egzystencja” (KK 31).
Tę świadomość świeckich trzeba nam rozwijać. Bez ich pomocy Kościół nie będzie Kościołem, nie będzie pełnym Kościołem, jak na to szczególną uwagę zwraca Dekret Soboru o działalności misyjnej Kościoła (DM 21). Naszym zadaniem jest wychowywanie nas samych i świeckich tak, by wszyscy kierowali się duchem ewangelicznym, by przykładem swego życia, promieniując wiarą, nadzieją i miłością, ukazywali innym Chrystusa. Naszym zdaniem jest też takie wychowywanie świeckich katolików, by zaczęli działać, by prowadzili działalność apostolską, wypełniając to posłannictwo Kościoła, które nie polega tylko na przekazywaniu ludziom ewangelicznego orędzia Chrystusa i Jego łaski, ale także na przepajaniu i doskonaleniu duchem ewangelicznym porządku spraw doczesnych (por. KK 31).
II. EUCHARYSTIA – TAJEMNICĄ, KOMUNIĄ I POSŁANNICTWEM
Jest rzeczą niezmiernie interesującą, że te trzy ramy, w których za Janem Pawłem II widzimy Kościół, doskonale nadają się, by też w nich zmieścić każdy sakrament – a szczególnie Eucharystię, ten najwznioślejszy i najbardziej czcigodny z sakramentów ze względu na substancjalną i rzeczową obecność w nim Jezusa Chrystusa, Boga-Człowieka. Każdy sakrament możemy rozpatrywać jako tajemnicę, komunię i posłannictwo.
Przypatrzmy się dla przykładu sakramentowi chrztu św. Chrzest jest najpierw TAJEMNICĄ naszej przynależności do Trójcy Przenajświętszej. Przez chrzest staliśmy się własnością Boga w trzech Osobach. Kto o tym jest przekonany – a powinien być przekonany przez wiarę-ten nie może w żadnym wypadku sprzeniewierzyć się sakramentowi chrztu św. Byłaby to bezbożność w najwyższym stopniu. To jest ogromna tajemnica, ale nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Podobnie jest i z chrztem jako KOMUNIĄ-wspólnotą. Należymy do Kościoła i do Chrystusa Głowy. Tej komunii nikt nie może zerwać. Niestety, brak wiary niejednego do tego popycha. Ileż to wiernych występuje z Kościoła na Zachodzie, deklarując swe wystąpienie przed sądem świeckim; u nas dokonuje się to w sposób faktyczny, kiedy chrześcijanin przestaje uczestniczyć w życiu Kościoła. Na tych jednak, którzy pozostają „w komunii”, spływa ogromna ilość łask już przez łączność z Chrystusem – Głową, chociaż i tego wielu sobie nie uświadamia. Jeżeli zaś chodzi o chrzest jako POSŁANNICTWO, to nie ulega tu żadnej wątpliwości, że to posłannictwo istnieje. Ujęte jest w poleceniu: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je (…) i nauczając je zachowywać wszystko, cokolwiek wam przykazałem” (Mt 29, 19-20). Ten nakaz dotyczy wszystkich: biskupów, kapłanów, diakonów, zakony i świeckich.
A sakrament małżeństwa? Jest najpierw TAJEMNICĄ i to wielką, w Chrystusie i w Kościele (por. Ef 5,32). Nie wszyscy tak na to patrzą, wielu widzi małżeństwo tylko jako sprawę świecką, ewentualnie z jakimś „błogosławieństwem” Kościoła. Dlaczego? Bo nie rozumieją Kościoła. Kto będzie się starał wejść w tajemnicę Kościoła, ten łatwiej zrozumie sakrament małżeństwa. A małżeństwo jako KOMUNIA? Wspaniale o tym pisze Jan Paweł II w adhortacji Familiaris Consortio, kiedy małżeństwo nazywa, „komunią osób” lub „komunią między Bogiem i ludźmi”, która swoje ostateczne wypełnienie znajduje w Jezusie Chrystusie[7]. Przy tej okazji trzeba by zacząć prostować niedawno jeszcze lansowane twierdzenie, jakoby małżonkowie sami udzielali sobie sakramentu małżeństwa. A to nieprawda – Chrystus to czyni, a nie oni. Wiemy z Konstytucji o Liturgii, że Chrystus jest obecny swoją mocą w sakramentach, więc gdy ktoś chrzci, to sam Chrystus chrzci (KL 7) a nie kapłan czy diakon. Podobnie jest w przypadku sakramentu małżeństwa – to Chrystus udziela tego sakramentu. W tym sakramencie wyraźnie też dostrzegamy POSŁANNICTWO związane z małżeństwem. Posłannictwo małżonków to: współpraca z dziełem stwórczym Boga Ojca i współpraca dla rozwoju Kościoła. Tu też trzeba by sprostować niektóre opinie. Wskazując np. na odpowiedzialne rodzicielstwo położyliśmy nacisk na to, że małżonkowie chrześcijańscy żyjąc zgodnie z naturą nie popełniają grzechu. A przecież wcale nie tylko o to chodzi. Chodzi też przecież o to, by Kościół mógł rosnąć, by mógł się rozwijać. A Kościół nie będzie się rozwijał, Kościół nie będzie miał powołań kapłańskich i zakonnych, jeżeli w rodzinie będzie jedno dziecko. Tu właśnie, obok powołania do świętości i jej rozwoju w rodzinie – widzimy posłannictwo małżonków wynikające z sakramentu małżeństwa. Kościół zaś, który się nie rozwija, nie jest Kościołem. Do jego istoty należy rozwój , który zasadzać się powinien na życiu naturalnym i na życiu Bożym.
Tak jak patrzymy na Kościół, na chrzest, na małżeństwo, tak też możemy rozpatrywać każdy inny sakrament: jako tajemnicę, jako komunię i jako posłannictwo. Przejdźmy jednak do tego sakramentu, który nas teraz najbardziej interesuje, do Eucharystii.
1. Eucharystia jest najpierw TAJEMNICĄ. Codziennie śpiewamy i modlimy się w aklamacji po Przeistoczeniu: Oto wielka tajemnica wiary. Pytamy: na czym ta tajemnica polega?
Eucharystia jest tajemnicą miłości Boga i Ojca naszego do nas, ludzi. Ojciec posłał na świat swego Syna, aby świat był przez Niego zbawiony (J 3,17). Eucharystia jest też tajemnicą Bosko-ludzkiej miłości Jezusa Chrystusa, który wydał samego siebie na okup za wielu (1Tm 2,6). Tajemnica Boga Ojca skonkretyzowała się bowiem, stała się widoczną i dostrzegalną w Jezusie Chrystusie, w Jego Bosko-ludzkim Sercu.
Tę tajemnicę przekazuje nam Duch Święty, umożliwiając nam dostęp do miłości Ojca w sposób bezpośredni – właśnie przez przyjęcie Ciała i Krwi Jezusa Chrystusa. I nie tylko to. Właśnie Duch Święty umożliwia nam uczestnictwo w tej tajemnicy, którą nazywamy paschalną, dokonała się bowiem w czasie wielkanocnym na Golgocie. Tam miłość Boga w stosunku do człowieka osiągnęła swój szczyt. To jest naprawdę wielką tajemnicą, za którą trzeba by nam dziękować bez przerwy i z największą intensywnością.
Ale my pytamy: gdzie znajduje się teraz ta tajemnica? Czy tylko w Sercu Boga Człowieka? Czy może w biskupie i kapłanie, którym Chrystus dał władzę nad Eucharystią? A przecież tylko apostołom i ich następcom przekazał władzę czynienia i dokonywania tego sakramentu: „Czyńcie to na moją pamiątkę” (Łk 22,19). Sobór Laterański IV w 1215 r. , a potem Sobór Trydencki wyraźnie zdefiniowały prawdę: solus sacerdos est minister huius sacramenti[8].
Otóż tajemnica ta nie tkwi tylko w biskupie i kapłanie, ona tkwi w Kościele. Tkwi w Ludzie Bożym.
Czytaliśmy w Wielkim Poście w Liturgii Godzin historię Wyjścia Izraelitów z Egiptu. Czytaliśmy o woli Boga, by cały lud izraelski wyszedł na pustynię i złożył Mu ofiarę na górze, którą sam wskazał (por. Wj 3,12;10,25n.). Czy nie wystarczył sam Mojżesz? Nie wystarczył. Bóg chciał, by cały Lud składał ofiarę. Temu ludowi nadał odpowiednią godność kapłańską: „Wy będziecie mi Królestwem kapłanów i Ludem świętym” (Wj 19,6).
A Mojżesz? Jak dalece był potrzebny? A co by Lud robił bez Mojżesza? Nie byłoby Ludu Bożego. Byłaby to ciemna masa, zapatrzona w Egipcie tylko w chleb codzienny i pełne misy z mięsem, za którymi Izraelici potem tak tęsknili na pustyni, gdy sprzeniewierzali się Bogu.
Lud bez Mojżesza przestałby istnieć. W tym znaczeniu Mojżesz był konieczny jako pośrednik między Ludem a Bogiem, wybrany nie przez Lud a przez Boga, by stać na czele tegoż Ludu. Był również potrzebny, by stać się obrazem Pośrednika Nowego, już nie tego z góry Horeb, ale ze wzgórza kalwaryjskiego, który składał Bogu i Ojcu swojemu ofiarę swego Ciała i Krwi, przez którą wszedł raz do Miejsca Świętego, dokonawszy wiecznego już odkupienia (por. Hbr 9,11 i n.). I nie wszedł tam sam. Wszedł z Nowym ludem Bożym, który – w ten sposób przez wszystkie wieki Nowego Przymierza – może zbliżać się do tronu łaski, aby otrzymać zmiłowanie i dostąpić łaski w stosownej chwili (por.Hbr 4,16). A jest to Lud Boży nie z jednego narodu. Jest to Lud z każdego pokolenia, języka, ludu i narodu (Ap 7,9).
I ten właśnie Nowy Lud Bóg uczynił królestwem i kapłanami dla naszego Boga (por. Ap 1,6).
Lud Nowego Przymierza też nie może istnieć bez kapłanów, którzy w imieniu Jezusa Chrystusa – i jeszcze więcej – in persona Christi (KL 33; KK 21; DK 13), a potem w imieniu ludu składają Bogu ofiarę. Jest to wielka tajemnica, że Bóg chce, by cały Lud składał ofiarę. Bóg nie chce ofiary samego kapłana, choć równocześnie prawdą jest, że solus sacerdos est minister huius sacramenti. Tej tajemnicy i misterium jest on sługą, a musi być sługą pokornym, tak jak pokornie służą Jezusowi Chrystusowi inne znaki – jak chleb i wino. W tę tajemnicę winien kapłan wchodzić coraz głębiej, pociągając przez to wiernych za sobą.
Tajemnicą jest to, że każdy biskup i kapłan ma coś z Mojżesza, tego przewodnika Ludu Bożego, ale jeszcze większą tajemnicą jest to, że ma udział w życiu i śmierci Jezusa Chrystusa, Ofiarnika i Ofiary, czyli w Jego Kapłaństwie. W Jego Osobie składa ofiarę wraz z Ludem Bożym, a Lud przez kapłana i razem z kapłanem. W tę tajemnicę kapłaństwa wchodzi razem z nami cały kapłański Lud.
2. Popatrzmy na Eucharystię jako KOMUNIĘ. To jest samo przez się zrozumiałe, że Bóg zaprasza wszystkich ochrzczonych do tej Uczty, którą sam ustanowił w czasie Ostatniej Wieczerzy i którą złączył potem w jedno ze swoją Ofiarą na krzyżu. Ale o jaką komunię tutaj chodzi?
Chodzi najpierw o komunię z osobą Jezusa Chrystusa. Communio cum persona Christi. To jest wielka łaska, że z osobą Jezusa Chrystusa możemy się ściśle łączyć. Łączymy się z Jezusem w rozmaity sposób: przez modlitwę, przez Jego Słowo, przez utożsamianie się z ubogimi i potrzebującymi („Coście jednemu z moich najmniejszych uczynili, Mnieście uczynili” – Mt 25,40), ale żadna z tych komunii nie może równać się ze złączeniem się z Jezusem w sposób sakramentalny i osobowy.
A czy jest to jedyny sposób w który możemy się łączyć z Chrystusem eucharystycznym? W zeszłym roku odprawiałem u pewnej starszej pani Mszę św. w domu. Była zgromadzona cała rodzina; był też jej 9 letni prawnuczek, który w poprzednim roku byt u I Komunii św. Z zainteresowaniem przyglądał mi się jak przygotowywałem ołtarz. Kiedy zobaczył, że do ampułek wlałem wino i wodę, zapytał mnie wtedy: „Wujku, a po co to”. Zapytałem – „Nie wiesz do czego służy we Mszy św. wino i woda?” „A po co ten chleb biały?” – „A to będzie Pan Jezus z tego” – odpowiedział z kolei. I tu uświadomiłem sobie, że coś z jego nauką przygotowawczą do I Komunii św. jest nie tak, jak być powinno. Chłopak jest przecież rozgarnięty, dobrze się uczy; może katecheta, gdy o tym mówił, nie pokazał dzieciom wszystkich rekwizytów do Mszy św., może też – gdy o tym mówił, uwaga dzieci była na czym innym skoncentrowana. Ale ten chłopak znał tylko jeden aspekt, personalny. Na tym aspekcie eucharystycznym, w którym zresztą wszyscy zostaliśmy wychowani, wielu z naszych wiernych poprzestaje. Zresztą gdy zobaczymy katechizm z XIX wieku i z pierwszych dwóch dziesiątek lat XX wieku, to zauważymy, że jest w nich mowa tylko o komunii z Jezusem. Stawia się tam dzieciom pytanie: Kto do Ciebie przychodzi w Komunii św.? – odpowiedź brzmi: Pan Jezus. Odpowiedź jest słuszna i prawidłowa. Ale jest niewystarczająca. Dlaczego? Bo musi się tu dołączyć dalszy aspekt: rzeczowy[9]. Na czym on polega?
Kiedy czytamy 6 rozdział Ewangelii św. Jana musi zwrócić naszą uwagę to, że Pan Jezus mówi o Komunii św. w inny, rzeczowy sposób: „Kto spożywa Ciało moje i pije moją Krew…” Cała liturgia Kościoła wyraża się w Eucharystii w sposób rzeczowy: Ciało, Krew, pokarm, napój. Bez tego aspektu rzeczowego nigdy nie zrozumiemy, że Komunia św. jest komunią z ofiarą Jezusa Chrystusa na krzyżu, na którym miało miejsce bolesne rozdarcie Ciała i Krwi Jezusa, gdzie dokonało się całkowite wykrwawienie Ciała Boga-Człowieka, co z kolei przenosi się na ołtarz Nowego Przymierza i gdzie to rozdzielenie Ciała i Krwi dokonuje się nadal w sposób rzeczowy i prawdziwy, choć mistyczny, pod znakami chleba i wina, i przez słowa kapłana. Eucharystia jako komunia z osobą Jezusa Chrystusa. Ale to również komunia z Ciałem i Krwią Jezusa Chrystusa na krzyżu. I takie winno być nasze nauczanie. A tymczasem jest ono tak bardzo ubogie. Jeżeli wierni nasi pozostaną – jak powiedziałem – na poziomie tego 9-letniego chłopca to nigdy nie zrozumieją Ofiary Chrystusa, będzie ona jedną z form modlitewnych, będzie prostym wspomnieniem czy też zwykłym „Abendmahl’em”, a z zaproszenia Kościoła, by na ten „Abendmahl” często przychodzić, można ostatecznie nie skorzystać, albo tylko przy jakieś okazji…
3. Eucharystia – missio – POSŁANNICTWO. Teologia liturgii i pobożność chrześcijańska dopatrywała się w zakończeniu Mszy św. zwłaszcza w Ite, missa est, Idźcie w pokoju Chrystusa, nie tylko zezwolenia na opuszczenie zebrania eucharystycznego.
W tym poleceniu widziano zawsze coś więcej – to, że Eucharystię trzeba przenieść w życie codzienne, do pracy, do szkoły, w życie gospodarcze i społeczne, do pokoju chorego itd. Tego jednak nie można osiągnąć bez miłości do tych ludzi, z którymi się spotykamy. Słusznie mówi się więc, że poza wspomnianymi aspektami: personalnym i rzeczowym Komunii św., a więc w pełnym sensie aspektami pionowymi, istnieje jeszcze aspekt horyzontalny, społeczny.
Powiedzieliśmy, że Kościół jest znakiem zjednoczenia ludzi między sobą tak też jest i z Eucharystią. Jest ona sakramentem, w którym nie możemy uczestniczyć bez miłości ale także nie możemy uczestniczyć bez braci i sióstr, z którymi mamy się jednoczyć i dobrze im czynić.
Św. Augustyn napisał w jednym z kazań, że Eucharystia jest sakramentem pobożności, znakiem jedności i więzią miłości. Powiedział też, żeby poznać czym jest Ciało Chrystusa, trzeba należeć do Jego Mistycznego Ciała[10]. Czyli pożywanie Ciała Chrystusowego nie oznacza nic innego, jak stawanie się Ciałem Chrystusa, czyli Kościołem. Konkretnie mówiąc, trzeba sobie uświadomić, że ten kto przyjmuje Eucharystię z miłością, ten musi z miłością przyjąć i objąć Ciało Kościoła, najpierw ludzi do niego należących, którzy tak samo jak i my są złączeni z Głową-Jezusem Chrystusem. Trzeba potem przyjąć cały porządek w Kościele, z hierarchią i całą dyscypliną a także wszystkie środki zbawienia, łącznie z sakramentem pokuty i sakramentem małżeństwa. Przyjmując zaś ludzi należących do Kościoła trzeba ich przyjąć takimi, jakimi są: nie zawsze zdrowymi i odpowiadającymi nam, ale chorymi, niesympatycznymi, potrzebującymi; trzeba ich też przyjąć jako grzesznych i błądzących, chociaż naszym obowiązkiem będzie ich napomnienie w miłości.
W czasie ostatniej pielgrzymki do Polski, Jan Paweł II w sposób dość niezwykły mówił o pragnieniu Ojca w niebiesiech, by w Jezusie Chrystusie stać się Darem dla człowieka. Słyszymy niezwykle słowa: „Pozwól mi stać się Darem…, pozwól mi wreszcie stać się Eucharystią”[11]. Można by się zapytać, czy i my nie moglibyśmy wypowiedzieć tych słów: „Pozwól mi, Ojcze, stać się Darem dla Ciebie, pozwól mi stać się Eucharystią – tak jak Twój Syn, który stał się Kapłanem i Ofiarą. Przecież ja mam się z Twoim Synem identyfikować”.
A czy nie moglibyśmy też tych słów uzupełnić innymi słowami, piękną modlitwą, jakiej kiedyś św. Tomasz – przebywając na Monte Cassino – nauczył się i którą nam przekazał: „Pozwól mi, Ojcze, Ciało Twojego Syna tak przyjmować, bym wcielony został w Mistyczne Jego Ciało”[12]. Przecież ja mam się z tym Mistycznym Ciałem również identyfikować.
Powoli zaczynamy chyba rozumieć, że Eucharystia i Kościół jest jedną wielką dynamiczną jednością. Nie ma Kościoła bez Eucharystii, nie ma też Eucharystii bez Kościoła. A gdzie jest moje miejsce? W samym środku Kościoła i w samym sercu Eucharystii. I tu i tam, jako kapłan i jako ofiara. I tu i tam, jako ten, który znajduje się w środku tajemnicy, jako ten, kto świadomie i czynnie należy do komunii osób i świętych rzeczy, jako ten, który rozumie czym jest posłannictwo Kościoła i posłannictwo związane z Eucharystią, jako… posłany, by działać w winnicy Pańskiej (por. Mt 21,28) – tak dla Winnego Krzewu jak i dla latorośli.
ks. Romuald Rak
Przypisy:
1. Synod Biskupów 1985, Relacja końcowa, Watykan 1985, II.B.a.1.
2. Jan Paweł II, Homilia na zakończenie Synodu Biskupów z 1987 r. z dnia 30.10.1987, w: La Documentation Catholique z 6.12.1987, N. 1951, 1083-1085.
3. Obrzędy chrztu dzieci, I.5., s. 11, Katowice 7972.
4. Synod Biskupów 1985, Relacja końcowa, j.w. II.A.ad 4.
5. Hans Urs von Balthasar, wywiad udzielony dziennikarzowi włoskiemu Renato Farmie w: Il Sabato i Deutsche Tagespost z 27.11.1986. Tłumaczenie polskie: manuskrypt s. 25.
6. Obrzędy chrztu dzieci, j.w. I. 4., s. 11.
7. Jan Paweł II Adhortacja FamiZiaris Consortio z 22.11.1981 Nr 12,13 i 15, w: Wiadomości Diecezjalne, Katowice 50/1982, s. 149-152.
8. Sobór Laterański IV/1215/Denz. Schonm. 802; Sobór Trydencki, sesja XX, r. 1 , DS 1740; r. 2 DS 1752.
9. Por. R. Rak, Eucharystia w życiu chrześcijańskim, Katowice 1984, s. 142-154.
10. Św. Augustyn, Traktat XXVI do Ewang. Św. Jana 6,13.
11. Jan Paweł II, Do końca ich umiłował – III wizyta duszpasterska w Polsce, przemówienie w Gdańsku na Zaspie z 12.6.1987, Watykan 1987, s. 174.
12. Por. Th. Schnitzler, Eucharystia, w: Handbuch der Pastoraltheologie, t. 5., Freiburg 1972, s. 120 i nn.
/ opoka. org.pl /