Problematyka nadprzyrodzonej cnoty wiary może być rozpatrywana w różnych aspektach. Warto także zwrócić uwagę na jej wymiar moralny, a więc zastanowić się nad pytaniem: czy wiara decyduje o moralności? W pytaniu tym kryje się szukanie odpowiedzi na dwa szczegółowe pytania. Po pierwsze, czy wiara jest tylko sprawą osobistą, prywatną człowieka, odnoszącą się do jego wewnętrznej relacji z Bogiem i wówczas nie decyduje o zasadach moralnych? Po drugie, czy wiara, mając ze swej natury wymiar społeczny, ma istotny wpływ na wybory moralne człowieka?
Na początku warto jednak wprowadzić pewne uściślenie dotyczące rozumienia wiary. Otóż powszechnie terminem wierzący określa się katolika lub wierzącego w Boga. Tymczasem wiara w Boga to jeszcze nie chrześcijaństwo. W Jedynego Boga wierzą bowiem żydzi i muzułmanie. Można także wierzyć w duchy, w zabobony, a i niewierzący – ateista też jest na swój sposób wierzący, gdyż wierzy w to, że Boga nie ma. Używany tutaj termin wiara należy rozumieć w duchu katolickim. A w rozumieniu katolickim wiara jest darem, ponieważ to Bóg podejmuje inicjatywę wyjścia na spotkanie człowieka, a zarazem jest wolną odpowiedzią, poprzez którą człowiek przyjmuje Go jako prawdę i trwały fundament swojego życia. Czy jednak ta osobowa relacja Boga z człowiekiem obejmuje całą rzeczywistość wiary? Czy może życie społeczne winno być poza zasięgiem wiary?
Prywatyzacja wiary i moralności
Dzisiaj odnosi się wrażenie, jakoby wiara nie miała wpływu na moralność. Jan Paweł II w encyklice Veritatis splendor zauważa, iż we współczesnym świecie odrzuca się tradycyjną doktrynę o prawie naturalnym, o powszechności i niezmiennej ważności jej nakazów. Panuje przekonanie, że niektóre elementy nauczania moralnego Kościoła są po prostu nie do przyjęcia. Uważa się, że Magisterium może się wypowiadać w kwestiach moralnych tylko dlatego, by „zachęcać sumienia” i „proponować wartości”, z których każdy będzie sam czerpał inspirację dla autonomicznych decyzji i wyborów życiowych. Zadaje się między innymi pytanie: Czy można być posłusznym Bogu, a więc miłować Boga i bliźniego, nie przestrzegając tych przykazań w każdej sytuacji? Rozpowszechniona jest także opinia, podająca w wątpliwość istnienie wewnętrznego i nierozerwalnego związku między wiarą a moralnością. Zgodnie z nią wiara miałaby tylko decydować o przynależności do Kościoła i o jego wewnętrznej jedności, natomiast sposób postępowania człowieka miałby być uzależniony od indywidualnego osądu sumienia lub od złożoności uwarunkowań społeczno-kulturowych. To oddzielenie moralności od wiary wpływa na postawy i zachowania chrześcijan oraz sprawia, że ich wiara traci żywotność oraz właściwą jej oryginalność jako nowa zasada myślenia i działania w życiu osobistym, rodzinnym i społecznym.
To oddzielenie moralności od wiary widoczne jest także w postawie wielu Polaków, o czym mówi np. prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny z Uniwersytetu Warszawskiego. Stwierdza on, że w ostatnim czasie spada odsetek Polaków lokujących źródło moralności w Bogu czy nauczaniu Kościoła na rzecz tych, którzy indywidualizują moralność, uważając, że to ich własne sumienie powinno dyktować zasady moralne. Co więcej, swoje zachowanie uznają za moralne nawet wówczas, gdy łamią zasady religijne. Wynika to stąd, że uważają, iż Bóg nie jest jedynym źródłem norm moralnych. Wprawdzie przyznają, że zasady są słuszne, ale wobec skomplikowania życia trzeba je – ich zdaniem – trochę zmodyfikować. Po prostu wyznają zasadę: wiara to jedno, a zasady moralne to co innego.
Zauważa się zatem tendencję zmierzającą do prywatyzacji zasad moralnych i do prywatyzacji wiary. (…)
ks. Jan Orzeszyna
Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie
czytaj cały tekst – nastąpi przekierowanie na link zewnętrzny