Dzisiaj z wielu źródeł możemy usłyszeć o kryzysie rodziny, gdyż wzrasta liczba rozwodów, wiele osób decyduje się na samotne życie z lęku przed nieznanym i odpowiedzialnością lub zniechęcenia negatywnym przykładem rodziców. A jednak w deklaracjach ciągle rodzina jest istotną wartością – gdyż największym pragnieniem człowieka jest po prostu być kochanym i kochać.
Serce jedno i dusza jedna
Fundamentem satysfakcjonującego życia rodzinnego jest dojrzałe małżeństwo. Jest to prawda, którą często dzisiaj się pomija. Małżeństwo jest nowym układem, którego twórcami są małżonkowie; i oni są odpowiedzialni za jego jakość. Dotyczy to także rodziny. Jeżeli układ małżeńsko-rodzinny funkcjonuje w sposób zaburzony, swój początek ma to w osobach, które go inicjują, czyli w mężu i żonie. Dlatego w poszukiwaniu udanego małżeństwa warto zmierzać w kierunku osobistej dojrzałości, co wiąże się z odpowiedzialnością za swoje myśli, uczucia i działanie – wobec siebie i współmałżonka.
Małżeństwo jest związkiem mężczyzny i kobiety – dwóch indywidualności, które wspólnie mają tworzyć jedną spójną całość. Jest to proces długotrwały (tymczasem współcześnie w cenie są szybkie zyski i dominuje natychmiastowość: chcę i mam) i niełatwy, a jego początki sięgają okresu narzeczeństwa (“chodzenia z sobą”). Stąd małżeństwo jest długofalową inwestycją oraz zadaniem, którego podejmują się małżonkowie, a u jego podstaw winny leżeć miłość i wolny wybór. Nie ma jednej recepty na szczęście w związku, ale przecież dla wielu osób małżeństwo jest niezwykłą życiową przygodą, źródłem pozytywnych, choć często i trudnych doświadczeń, katalizatorem osobistego rozwoju.
Budowanie jedności
Ważną misją małżeńską jest tworzenie podstaw jedności i więzi. Kształtowanie wspólnoty to budowanie naszego “my” (z odrębnych “ja” przy zachowaniu odpowiedniej autonomii), co łączy się z powstawaniem napięć i konfliktów. Wiele bowiem dzieli dwie osoby: rodzina, wychowanie, znajomi i przyjaciele, odrębne zwyczaje i tradycje, różnice między kobietą i mężczyzną, oczekiwania i potrzeby itp.
Droga budowania “my” prowadzi jednak od poznania i akceptacji siebie, jakim się jest. Gdy znam siebie, chcę i potrafię poznawać innych. Wówczas mogę zrozumieć drugiego i zaakceptować go takim, jakim jest, bez “naprawiania, wychowywania” (ja go zmienię… dla mnie on się zmieni…). Próba zmiany współmałżonka wiąże się z negacją jego atrakcyjności, odmienności i wartości. A zaakceptowanie odmienności może stać się szansą na wzbogacenie siebie i związku. Fundamentem w budowaniu jest dialog.
Małżonkowie, rozwijając swoje indywidualności, muszą dać sobie szansę wzrastania jako wspólnota małżeńska. Muszą odnaleźć harmonię pomiędzy “ja” i “my”. Chodzi o wyzbycie się egoizmu wobec małżonka (ale bez wyrzekania się siebie) oraz odnalezienie właściwej miary dla rzeczy ważnych i mniej ważnych.
Często można usłyszeć powiedzenie, iż jedność w małżeństwie buduje się wokół trzech mebli: stołu, łoża i ołtarza. Dla niektórych brzmi to staroświecko, traktują takie sformułowanie jak relikt przeszłości. W życiu codziennym jednak się sprawdza, bo wspólnotowość przejawia się w różnych drobiazgach życia codziennego.
Wspólnota stołu
Jeżeli rodzina spotyka się razem przy stole na wspólny posiłek, wówczas jest szansa na choćby krótkie przebywanie z sobą i rozmowę, by poznać sprawy i problemy innych. Warto o tym przypominać, ponieważ współczesne rodziny rzadko zasiadają razem do stołu. Ze względów ekonomicznych jada się “na mieście”, w pracy, w szkole. Często również rodzice, chcąc pomóc swoim dorosłym dzieciom, zapraszają je na obiady… i każde spożywa posiłek osobno. W konsekwencji coraz mniej jest szans i czasu na wzmacnianie więzi i budowanie wspólnoty.
Oczywiście, przy stole nie tylko spożywa się posiłki, ale wspólnie z dziećmi można pisać kartki okolicznościowe czy listy do najbliższych, obmyślać weekendowe lub wakacyjne plany, robić ludziki z kasztanów i żołędzi, przygotowywać pomysłowe drobiazgi dla bliskich. Wówczas stół łączy pokolenia.
Wspólnota łoża
Życie intymne małżonków jest ważnym elementem w budowaniu jedności oraz harmonii życia codziennego. Przeżywanie wspólnego zadowolenia i przyjemności łączy współmałżonków z sobą, daje im energię i motywuje do tego, by dbali o inne dziedziny wzajemnych relacji, umacnia poczucie wzajemnej troski, czułości, opieki i przynależności oraz własnej wartości, potwierdza męskość i kobiecość. Czasem, niestety, może się przekształcać w narzędzie manipulacji, szantażu i dominacji (Nie byłeś dla mnie dzisiaj wystarczająco miły, więc nic z tego…). Jeśli nie ma harmonii seksualnej, występują także trudności w dialogu małżeńskim na wielu płaszczyznach. Aby tak nie było, warto by “łóżko” było miejscem właściwej rozmowy o odczuciach, potrzebach i oczekiwaniach, a nie tylko wymianą informacji o faktach, bo prowadzi to do zrozumienia, jest znakiem bliskości i otwartości, jak również dawaniem sobie ciepła i wsparcia. Życie seksualne wiąże mocno ludzi, ale – jak się okazuje – nie na długo, jeśli nic innego ich nie łączy. Ono wzmacnia więź, ale jej nie tworzy. Warto również pamiętać, że współżycie seksualne nie rozwiąże konfliktów i nieporozumień za małżonków.
Wspólnota ołtarza
Współcześnie w tej perspektywie pod pojęciem “ołtarz” ujmuje się to, co stanowi fundament życia, to, co dla małżonków jest najważniejsze i do czego się odnoszą. Są to wszelkie kwestie dotyczące ducha i wiary oraz podstawowe zasady, którymi kierują się w życiu. Trwałości małżeństwa sprzyjają ważne wspólne wartości, również wartości przysięgi małżeńskiej. Dlatego dla dobra swojego małżeństwa i rodziny, małżonkowie muszą wspólnie (nie indywidualnie) odpowiedzieć na podstawowe pytania: Jaka jest rola kobiety i żony? Jaka jest rola mężczyzny i męża? Jaki jest cel naszego małżeństwa? Czy chodzimy do kościoła? Kim są dla nas dzieci? Jak będziemy je wychowywać? Szczere odpowiedzi na tego typu pytania pozwolą na stworzenie swoistej filozofii rodziny, która kreuje życie tej małej wspólnoty. Jeżeli taka filozofia nie jest jasna, dobrze sprecyzowana, przemyślana, wspólna, pociąga za sobą chaos w życiu rodziny i w przekazie wartości młodym pokoleniom.
Małżeństwo ma swoje źródło w zakochaniu, które jest uczuciem wspaniałym, ale… przemijającym. Dlatego małżonkowie, w trosce o siebie i swój związek, powinni przez pracę nad sobą przemieniać zakochanie w miłość – postawę, która sprzyja budowaniu wspólnego “my” i zmierza do szczerej przyjaźni wyrażonej zgodą na siebie nawzajem, życzliwością, otwartością i chęcią przebywania z sobą bez względu na to, co się zdarzy.
Anna Błasik
/ deon.pl /