Bóg, człowiek i cierpienie

Dlaczego tak Boga postrzegamy? Być może boimy się nawet zwerbalizować nasze zarzuty, ale często tak Go widzimy?

– o winie Boga za ludzkie cierpienie z ks. Markiem Dziewieckim rozmawia ks. Piotr Przyborek

Tradycyjne przekonanie, że kogo Bóg kocha, temu krzyże zsyła, zawiera podwójny błąd. Po pierwsze zakłada, że Bóg nie wszystkich ludzi kocha. Po drugie stwierdza, że jak już kogoś kocha, to zsyła mu to, co bolesne. Takie przekonanie jest sprzeczne z biblijnym obrazem Boga. Jezus objawia nam, że Bóg Ojciec to Abba – serdeczny Tatuś, a nie srogi, nieczuły, obojętny na nasz los czy karzący rodzic.

Dlaczego tak Boga postrzegamy? Być może boimy się nawet zwerbalizować nasze zarzuty, ale często tak Go widzimy?

Często spotykam ludzi, którzy mówią o swoim żalu do Boga za to, że – w ich przekonaniu – to właśnie On zesłał im różne krzyże, na które nie zasłużyli, na przykład śmierć kogoś bliskiego, nieuleczalną chorobę, tragiczny wypadek czy inne nieszczęścia. Upatrywanie w Bogu źródła cierpienia, krzyży, prób, chorób czy innych trudności to typowy przejaw mechanizmu, który nazywamy projekcją psychiczną. W tym przypadku polega on na tym, że Bogu przypisujemy odpowiedzialność wtedy, gdy sami sobie wyrządzamy krzywdę i zadajemy cierpienie. Łatwiej wtedy wmówić sobie, że to Bóg zesłał nam jakieś uzależnienie czy trudną sytuację niż uznać, że to efekt naszych błędów, zaniedbań czy grzechów. Podobnie łatwiej jest nam uwierzyć w to, że cierpienie pochodzi od Boga, gdy w rzeczywistości krzywdzi nas ktoś z bliskich, na przykład małżonek, rodzic czy dziecko, a zatem ktoś, od kogo oczekiwaliśmy wyłącznie miłości, a nie ciosu. Bywa i tak, że ktoś błędnie postępuje w młodości czy w dojrzałym wieku, na przykład nie dba o zdrowie czy o radosne więzi z bliskimi, a w późniejszych latach zaczyna to aż tak boleśnie odczuwać, że starość staje się dla niego nieznośnym ciężarem. A przecież są ludzie, dla których starość okazuje się najbardziej pogodną fazą życia doczesnego, bo dobrze się do niej przygotowali poprzez święte postępowanie i budowanie przyjaźni z bliskimi oraz innymi ludźmi. W przypadku każdego bólu, rozczarowania, krzywdy, cierpienia łatwiej jest zaatakować niewinnego Boga niż rzeczywistego winowajcę. Człowiek, który nas krzywdzi, może skrzywdzić nas ponownie. Ktoś taki czyni zwykle wszystko, byśmy nie powiedzieli mu prawdy o nim, byśmy się nie bronili i byśmy nie czuli do niego żalu. W sytuacji bolesnej krzywdy, którą zadają nam ludzie czy którą my sami sobie zadajemy, żal jest nieuchronny. Łatwiej ten żal skierować do Boga niż do rzeczywistego winowajcy. Łatwiej choćby dlatego, że intuicyjnie czujemy, iż Bóg się nie zemści, a faktyczny krzywdziciel może dokuczyć nam jeszcze bardziej.

ks. Marek Dziewiecki / ks. Piotr Przyborek

Źródło: szkolabiblijna.gda.pl

CZYTAJ CAŁY TEKST